Recenzja
Katy Perry - Witness
Podziel się na facebooku! Tweetnij!Ocena:
Czy jesteśmy świadkami najlepszej popowej płyty 2017 roku? Na pewno nie.
"Witness" to album z kilkoma przyzwoitymi piosenkami (mieniące się kolorowymi syntetyzatorami, lekko melancholijne "Roulette"), kilkoma fajnymi numerami (nokturnowe "Déja Vu", podbarwionym rockową energią "Power") i może z dwoma potencjalnymi hitami - nowoczesny "Swish Swish" i dość klasyczny, najbardziej rozbuchany w zestawie "Pendulum".
Reszta "Witness" to wypełniacze. Bezbarwne, nijakie kawałki, w których przesadzono z produkcją. Nie znajdziemy tu popowych hymnów, nie trafimy na beztroskie, kolorowe, frywolne słoneczne piosenki. Nie ma dobrych, mocnych melodii, refrenów, które można śpiewać, wykrzykiwać. Brakuje tych zaraźliwych popowych klejnocików, które Perry z taką łatwością zdawała się tworzyć. Katy, która potrafiła zaimponować siłą lub zauroczyć dziewczęcym wdziękiem, tym razem przepada w bezkształtnej elektronicznej masie i mdłych balladach. Zdecydowanie też za rzadko pokazuje, że ma silny głos, który dodaje dramaturgii jej nagraniom. Jeśli natomiast chodzi o artystyczną odwagę czy poszukiwania, to najlepsza jest w tym względzie okładka.
Nowy album Katy Perry wypada po prostu blado. Żadna z piosenek nie ma tej siły rażenia co "Roar" czy "Rise", żadna nie ma tej energii co "I Kissed A Girl", żadna nie porywa jak "Firework".
Lista utworów:
- 1. Witness00:04:10
- 2. Hey Hey Hey00:03:34
- 3. Roulette00:03:18
- 4. Swish Swish (featuring Nicki Minaj)00:04:02
- 5. Déjà Vu00:03:17
- 6. Power00:03:46
- 7. Mind Maze00:04:08
- 8. Miss You More00:03:54
- 9. Chained to the Rhythm (featuring Skip Marley)00:03:57
- 10. Tsunami00:03:23
- 11. Bon Appétit (featuring Migos)00:03:47
- 12. Bigger Than Me00:04:00
- 13. Save as Draft00:03:48
- 14. Pendulum00:04:00
- 15. Into Me You See00:04:24
autor: Anna Szymla