Recenzja

02-02-2009-18:55:51

Lalah Hathaway - "Self Portrait"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Nie jest łatwo być dzieckiem legendarnego artysty. Lalah Hathaway wie o tym doskonale, ale nie przeszkodziło jej to w kolejnej udanej próbie zmierzenia się z legendą.

Córka Donny'ego Hathawaya - jednego z najlepszych, najbardziej charyzmatycznych soulowych wokalistów lat 70., aż cztery lata zwlekała z wydaniem nowej płyty. Ważne, że czas ten nie poszedł na marne i jej pierwszy krążek nagrany dla zacnej wytwórni Stax lśni jak diament.

Słuchając "Self Portrait" słychać w każdej sekundzie wielką pasję i miłość do muzyki. Żadnych wymuszonych dźwięków, tekstów ku uciesze gawiedzi gustującej w banalnych życiowych prawdach, czy też refrenów, które nuciłyby sobie znudzone trzynastolatki podczas wypadów do centrum handlowego. Lalah jest kobietą niemłodą (w tym roku stuknie jej czterdziestka), ale wciąż afirmującą życie. Tyle, że z perspektywy doświadczonej kobiety, która umie przekazać i opisać uczucia w sposób daleki od tandety. Hathaway nie ucieka
jak Jill Scott czy Erykah Badu do tematów społecznych, politykę zostawia innym, skupiając się na sprawach związanych z codziennością zwykłego człowieka.

Czwarty w pełni solowy album artystki w pełni ukazuje jej ogromny talent. Piękny soulowo-jazzowy materiał nie posiada może wielkiego potencjału komercyjnego, za to dla każdego fana czarnych brzmień z wyższej półki będzie prawdziwą ucztą.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!