Recenzja

09-02-2009-19:08:50

Alice Russell - "Pot of Gold"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Nastały dobre czasy dla brytyjskich wokalistek okołosoulowych. Chociaż Alice Russell popularnością nie dorównuje Amy Winehouse czy Joss Stone, to swoich dokonań wstydzić się absolutnie nie musi.

Czwarty solowy album Russell wydała w założonym przez siebie labelu Little Poppel. Dotąd kojarzono ją nieodłącznie z wytwórnią Tru Thoughts, która ma swoje charakterystyczne brzmienie i klimat. Okazało się na szczęście, że dla Brytyjki zmiana wytwórni nie oznacza ani trochę odejścia w inną muzyczną stronę i "Pot of Gold" jest naturalną kontynuacją poprzednich dokonań.

Co to oznacza? Ni mniej, ni więcej, tylko 11 potężnych, czarnych kompozycji w stylu fantastycznych dla soul-funku lat 70. Cały materiał został wyprodukowany przez TM Juke'a z wykorzystaniem żywych instrumentów. Efekt jest imponujący - czasem można odnieść wrażenie, że Russell towarzyszyła w studiu cała orkiestra dęta londyńskiej filharmonii. Tymczasem to tylko magia współczesnych możliwości technicznych, jeśli za produkcje bierze się ktoś obdarzony wspaniałą wyobraźnią i kreatywnością.

Russell to wokalistka niezwykle charyzmatyczna i bardzo trudno przejść obojętnie wobec jej dokonań. Weźmy za przykład chociażby brawurowo wykonany na nowym albumie cover hiciora "Crazy" Gnarls Barkley. Wersja jakże inna od oryginału, a jak zapadająca w pamięć zarazem. Trudno opisać zderzenie oryginału z jej wykonaniem, to trzeba po prostu usłyszeć.

Dobrze by było, gdyby świat mainstreamu na chwilę przestał zachwycać się odrobinę mdłymi i banalnymi Duffy czy Leoną Lewis, a zwrócił uwagę na Russell. Jej płyta to cukier, pieprz, sól i papryka w jednym. Wiele emocji, wiele brzmień, które jako całość składają się na świetny materiał.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!