Recenzja

18-02-2009-22:05:36

Primal Scream - "Beautiful Future"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Z siłą, wigorem i polotem Primal Scream zdają się przeżywać swoją drugą młodość. Brzmią świeżo, oryginalnie i tak dobrze, że niejeden pięćdziesięciolatek mógłby krzyknąć z zachwytu - "fuckin' cool!".

Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Dwa lata temu Primale wydali słabiutki, odtwórczy album "Riot City Blues", za który na grupę spadła - jak najbardziej zasłużona - krytyka. Bobby'emu Gillespie, liderowi formacji, uwagi te musiały chyba mocno nastąpić na odcisk i wszystkim recenzentom wieszczącym niechybny koniec grupy pokazał przy okazji nowego albumu język i środkowy palec.

Zadziwia przede wszystkim lekkość i polot "Beautiful Future". Materiał w piękny sposób łączy klasyczne granie zespołu z tym, co obecnie najciekawsze na scenie alternatywnej, czyli mocnymi gitarami, nutką elektroniki i psychodelii. W studiu nagraniowym Gillespie odnalazł nić porozumienia z młodszymi twórcami, takimi jak Lovefoxxx z CSS, Joshem Homme'em stojącym na czele Queens of The Stone Age czy Björnem Yttlingiem (Peter, Björn & John).
W efekcie powstał krążek, który w nienachalny sposób, ale z przytupem, może zawładnąć naszym sprzętem hi-hi na długi czas.

I tylko jedna kwestia pozostaje trudna do rozstrzygnięcia. Czy to jeszcze rock, czy to jeszcze alternatywa, czy to już po prostu mocny, futurystyczny pop? Dla mnie bez różnicy. Ważne, że to kawał dobrej muzyki.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!