Recenzja

18-02-2009-22:06:37

A Fine Frenzy - "One Cell In The Sea"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Debiutancki album ukrywającej się pod pseudonimem A Fine Frenzy amerykańskiej wokalistki i pianistki Alison Sudol, to bardzo przyjemna muzyka, której przydatność najlepiej będzie przetestować w długie jesiennie wieczory.

Alison umie zadbać o bardzo przyjemny, ciepły klimat. W muzyce, którą wypełnia "One Cell In The Sea" słychać wyraźne echa twórczości jazzowych wokalistek, ale przede wszystkim wielką fascynację Tori Amos. Kompozycje przenoszą nas w odległy świat melancholii, zadumy, ale niestety dość szybko potrafią znudzić. Może to wina dość przeciętnej warstwy tekstowej, może muzyki, w której wszystko jest aż zbyt poprawne?

Nie da się na to odpowiedzieć jednoznacznie. A Fine Frenzy to dziewczyna ze sporym potencjałem, ale na ten moment brakuje jej charyzmy i indywidualności. Warto jednak dać jej szansę, na przykład wybierając się z jej muzyką jesienią na spacer. Może któraś z piosenek zapadnie nam mocniej do głowy, może któryś z sympatycznych refrenów zaczniemy nucić mimo woli? Gwarancji jednak żadnej nie daję.

Konkurencja na polu alternatywnego popu jest na tyle spora, że jeśli jak najszybciej Alison nie dorośnie do roli artystki przez duże A., po prostu przepadnie. Byłoby szkoda, wszakże możliwości i inspiracje dają jej zielone światło. Tyle, że świat wielkiej muzyki nie należy do grzecznych i potulnych naśladowczyń, o czym nasza miła gwiazdka musi pamiętać.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!