Recenzja

30-03-2009-14:22:29

Out of Tune - "Out of Tune"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Kolejny debiut kapeli uznawanej nadzieją polskiego indie-rocka rodzi pytanie - gdzie tu indie, gdzie tu rock i gdzie tu nadzieja?

Między Bogiem, a prawdą, kompletnie nie rozumiem wrzawy związanej z Out of Tune. Okej - fajnie wyglądają, umieją zagrać modnie i zgodnie z obecnymi trendami, ale czy muzyka w Polsce upadła aż tak nisko, by to wystarczyło do zrobienia "kariery"? Nie wydaje mi się.

Rozbierając płytę na czynniki pierwsze, dostajemy straszną biedę. Teksty napisane w większości po angielsku (bo tak łatwiej i niby bardziej międzynarodowo) zdradzają brak dojrzałości i jakichkolwiek ciekawych przeżyć godnych opisania. Muzycy są najzwyklejszymi chłopcami z dużego miasta, których życie to nic więcej jak codzienna egzystencja na poziomie ciut wyższym od średniej krajowej. Absolutna nuda, absolutny stos banałów, absolutnie nic godnego uwagi.

Może chociaż muzyka i melodie podciągną ocenę? Niby na pierwszy rzut ucha coś w tym jest, ale tylko pierwszy rzut, po którym warto sięgnąć po waciki, wyczyścić uszy i raz jeszcze włączyć płytę. Wówczas objawia się brak pomysłów na coś swojego i ograniczanie się do ogranych po stokroć schematów. Chłopcy z zespołu na pewno czytają "New Musical Express" i inne brytyjskie magazyny, na pewno też przesłuchali kilka najważniejszych płyt dla nurtu rocka z domieszką punkowej i dance'owej energii. Co z tego? Nic. Ani jednego przeboju. Ani jednej melodii, która wpadnie do głowy i będzie się samoistnie nam przypominała. Nic. Zero.

Jestem jak najbardziej za wspieraniem polskiej muzyki i rodzimych twórców. Nie ma we mnie za to zupełnie energii do promowania produktów, w których za grosz indywidualności i własnego pomysłu na muzykę. Out of Tune mieli wielką szansę wydając debiut w potężnym koncernie. Zaprzepaścili ją bezpowrotnie nagrywając marną kopię tego, co na Wyspach
robi się sto razy lepiej.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!