Recenzja

10-04-2009-02:53:33

Michelle Williams - "Unexpected"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Panna Michelle Williams po raz kolejny podjęła próbę wyjścia z cienia sławniejszych koleżanek z Destiny's Child. Niestety - próba okazała się daremną.

Tak naprawdę nie wiadomo, do kogo Michelle adresuje swój pierwszy popowy album. Jej poprzednie dwa dzieła utrzymane w klimacie gospel miały jasny target, odnosząc na tym polu spory sukces. "Unexpteced" zadowolić może co najwyżej fanów wszystkiego, co ma w sobie jakiekolwiek znamię Destiny's Child, bądź miłośników przeciętnego R&B z elementami popu.

Kuleje na tej płycie wszystko. Muzycznie jest to zbitek tego, co najpopularniejszego na amerykańskiej scenie. Mamy więc rodzynek megapopularnych Stargate, trochę elektronicznego R&B, domieszkę czarnego popu, nie ma za to grosz w tym ładu i składu.

Kawałki są profesjonalnie wyprodukowane, ale pozbawione czegokolwiek wyróżniającego akurat ten materiał na tle setek innych projektów. Ot - produkt jednorazowy, do którego można by spokojnie "wsadzić" dowolną wokalistkę i nie odczulibyśmy specjalnej różnicy. Michelle bowiem nie wykorzystuje zanadto swojego największego atutu, czyli głosu, ale może przyczyną tego jest fakt, że nie pisała sobie tekstów. W efekcie mamy wrażenie, jakby była jedynie marionetką wrzuconą do studia, aby wyśpiewać przygotowane jej od a do z kawałki.

W czasach, gdy udane albumy w klimacie pop/R&B wychodzą średnio raz na tydzień, "Unexpected" trudno z czystym sumieniem komukolwiek polecić. Chyba, że macie wolny czas, pieniądze i chcecie się przekonać, jak brzmi płyta do bólu i pod każdym względem, przeciętna. Krążek Michelle Williams jest w tym kontekście wręcz pokazówką.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!