Recenzja

20-05-2009-13:50:11

Christina Aguilera - "Keeps Gettin' Better - A Decade of Hits"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Od pierwszego hitu Christiny Aguilery - w co trudno uwierzyć - minęło 10 lat. Okrągła rocznica zachęciła gwiazdę do podsumowania dotychczasowej działalności oraz zaprezentowania, jak przez lata zmieniała się jej muzyka i czego jeszcze można po niej oczekiwać.

Trzeba przyznać, że zestaw "Keeps Gettin' Better - A Decade of Hits to imprezowy pewniak. Otwierające całość "Genie In A Bottle" może i nie będzie porywać, ale pewnie wywoła falę sentymentów i wspomnień. Dalej jednak mamy kawałki, przy których przeżyło się niejedno roztańczone spotkanie, i przy których znów będzie miło poszaleć. Do kręcenia biodrami mamy zatem niezawodne "Lady Marmalade", ostre i niezmiennie seksowne "Dirrty" i rockandrollowe "Candyman". A jakby ktoś się chciał przytulać, wystarczy, że włączy rozrzewnione, ale spełniające swą pościelową funkcje "Nobody Wants To Be Lonely" z Rickym Martinem (wówczas u szczytu sławy) czy "Hurt".

Ta płyta to także dowód na to, że Aguilera to nie jakaś tam piosenkareczką z kilkoma przypadkowymi hitami, lecz artystka, z którą liczyli się nie tylko producenci popowych szlagierów, ale chociażby jedna z bardziej rozchwytywanych autorek piosenek - Linda Perry, spod której pióra wyszła ballada "Beautiful" czy Dave Navarro gitarzysta, który grał w Jane's Addiction i Red Hot Chili Peppers, a specjalnie dla Christiny w wyśmienitym, rockowym "Fighter". Sprytne żonglowanie stylami to kolejna cecha naszej bohaterki, która objawia się na składance. Od podlanych banalną elektroniką popowych numerów, przez rapowe zagrania, umizgi w stronę R&B, ostre zagrywki, aż flirt ze swingiem. Okazuje się, że w każdym z gatunków Amerykanka miała coś ciekawego do powiedzenia i nawet jeśli w całości jej płyty nie zawsze zachwycały, absolutnie na każdej potrafiła zawrzeć co najmniej kilka niezapomnianych przebojów.

Na koniec Aguilera zwiastuje, co nas jeszcze czeka z jej strony. Nowe wersje "Genie In A Bottle" (tu jako "Genie 2.0" i "You Are What You Are (Beautiful)" oraz premierowe "Keeps Gettin' Better" i "Dynamite" to kompozycje mocno osadzone w zimnym electro. I znów Christina daje sobie radę. Najmniej chyba w rozlazłym (pewnie w zamiarze eterycznym) odświeżonym "Beautiful" , ale już promujący składankę imienny singel to prawdziwa bomba. Miejmy nadzieję, że na kolejnym regularnym albumie czeka nas więcej takich wybuchowych utworów.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!