Recenzja

04-05-2010-14:16:54

Living Colour - "The Chair In The Doorway"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Po przesłuchaniu nowej płyty Living Colour można napisać jedno - mistrzowie wrócili i są w wielkiej formie. Nie wyważają otwartych drzwi. Robią swoje i to wystarcza, by robić wrażenie.

"The Chair In The Doorway" nie zaskakuje. W przypadku Living Colour to plus. Jak na poprzednich płytach kwartet zwinnie porusza się po kilku gatunkach. Ale w tych kilkunastu krótkich piosenkach jest tyle fajnej treści, że trudno się nie zachwycić. Vernon Reid gra ostre rockowe dźwięki, powalające mocą "brudne" riffy, generuje subtelne balladowe dźwięki, wariuje w obłąkańczych solówkach, pięknie uspokaja w karaibsko-latynoskim stylu, bądź raczy snującym się bluesem, kowbojskim, lekko narkotycznym klimatem, czasem delikatnie zapiszczy, zajęczy lub leciutko "pyknie" w struny. Tak bawią się mistrzowie, latami eksplorujący rozmaite gatunki, by później mądrze zaadoptować je do własnej sztuki, ku naszej uciesze. Dodajmy, że Vernon stworzył też ciekawe elektroniczne ozdobniki piosenek.

Living Colour to nie tylko kapitalny Reid. Corey Glover pokazuje wielką klasę. Imponujący popis wokalny daje choćby w "Out Of My Mind" i "Not Tomorrow". Fundament rytmiczny znakomicie budują Doug Wimbish i Will Calhoun. Jeśli w jednym zespole jest czterech wyjątkowych muzyków, to można spodziewać się wyjątkowych muzycznych doznań.

Obcowanie z "The Chair In The Doorway" ich dostarcza. Obcowanie z całą, bez wyjątków, zawartością albumu. Każda piosenka jest godna uwagi, każda robi wrażenie. Nieważne, czy skoczna i taneczna, ciężka, ostra i hardrockowa, osadzona w bluesie, wesoła, podnosząca na duchu czy posępna. Na zadane w utworze z debiutu pytanie "What's Your Favorite Color Baby?" odpowiedź jest niezmienna - Living Colour. Dla mnie bezsprzecznie jedna z najlepszych rockowych płyt 2009 roku.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!