Recenzja

29-06-2010-19:14:19

Tede - "FuckTede/ Glam Rap"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Tede po zaledwie dziewięciu miesiącach od wydania poprzedniego materiału, "N2", znów atakuje słuchaczy dwupłytowym wydawnictwem. Niby pośpiech nie jest dobrym doradcą, a ilość rzadko przekłada się na jakość, ale działalność warszawskiego rapera nie potwierdza tych porzekadeł.

Krążek zatytułowany przewrotnie "FuckTede" to materiał znacznie cięższy, poważniejszy, bliższy hardcorowo-klasycznej stylistyce hip-hopu. Można go potraktować wręcz jak powrót Tedego do jego początków jeszcze w zespole Trzyha/Warszafski Deszcz. Na potwierdzenie tego mamy numer z Molestą "Warszafski styl", czyli pierwszą kooperację pomiędzy tymi artystami od 1998 roku! Jeszcze bardziej zaskakują kawałki z Pezetem oraz Eldo, czyli dwójką raperów, z którymi jeszcze niedawno Tede darł koty i toczył hiphopowe pojedynki. Tematyka na "FuckTede" jest zróżnicowana - od wątków politycznych, przez pełne jadu numery wymierzone we wrogie mu osoby, aż do kipiących od pasji utworów poświęconych miłości do muzyki.

Na "Glam Rap" proporcje odchylają się w kierunku luźnej, imprezowo-miłosnej tematyki. Płyta przygotowana jest w postaci audycji w radio sexi sexi 69 FM. Tede wprowadza słuchaczy w klimat poszczególnych nagrań, opowiada o pracy nad wydawnictwem, co za pierwszym razem wypada rzeczywiście interesująco, ale przy każdej kolejnej próbie odsłuchania płyty coraz bardziej irytuje. Ciekawie udały się piosenki z rodzimymi gwiazdkami popu - Mrozem i Natalią Lesz. Tede od zawsze miał ciągoty w stronę bardziej mainstreamowej stylistyki i po raz kolejny udowodnił, że umie robić przebojowy hip-hop bez obciachu. Duże brawa.

Można podziwiać rapera za jego twórczą płodność. Warto po raz kolejny przypomnieć sobie o jego specyficznym poczuciu humoru. Przede wszystkim jednak po "FuckTede/ Glam Rap" warto sięgnąć, żeby wysłuchać dużo dobrego, stylowego hip-hopu.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: tede