Recenzja

09-07-2010-17:17:03

El Da Sensei & The Returners - "GT2: Nu World"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Fani hip-hopu narzekają, że brakuje im w najnowszych płytach klimatu, smaku charakteryzującego najlepszy dla tej muzyki okres, czyli połowę lat 90. "GT2: Nu World" jest takim brzmieniem nasycone od pierwszej do ostatniej sekundy.

Nic w tym dziwnego, biorąc pod uwagę, kto jest autorem tej udanej płyty. Za produkcję odpowiada polski duet The Returners a za mikrofonem stanął amerykańskim raper El Da Sensei. Tego ostatniego słuchacze rapu doskonale kojarzą z działalności w formacji Artifacts, która zapisała ważną kartę w historii zaangażowanego hip-hopu za Oceanem. Współpraca Polaków z Amerykaninem to korzyść dla obu stron. Nie oszukujmy się - w ojczyźnie Da Sensei na wielkie audytorium liczyć już nie może, jego płyta pewnie przeszłaby tam bez echa. W Polsce i Europie szacunek dla legend gatunku jest jakby większy, co za tym idzie i zainteresowanie "GT2: Nu World" można dostrzec chociażby na forach internetowych. Istnieje więc szansa, że twórczością Polaków z The Returners zainteresuje się ktoś poza granicami.

Szczególnie, że panowie swoją robotę wykonali bardzo solidnie. Mocne brzmienie, świetne sample, a i do skreczy nie sposób się przyczepić. Nie jest to co prawda nic odkrywczego, raczej solidnie odrobiona praca domowa w temacie "stary, dobry hip-hop", ale z drugiej strony jak już brać inspiracje, to od najlepszych. Jeśli więc w podkładach odnajdujemy echa dokonań Showbiza, Alchemista, Buckwilda czy Pete'a Rocka, świadczy to tylko dobrze o Polakach. A jak forma El Da Sensei? Bez zarzutu. Doświadczenie, setki zarapowanych numerów, tysiące zapisanych kartek z rymami, nie poszły na marne. Amerykanin to raper inteligentny, świadomy, bardzo dobrze analizujący sprawy społeczne. Z jego tekstów można wyciągnąć sporo nauki, można też inaczej spojrzeć na niektóre kwestie.

Sięgając po "GT2: Nu World", nie oczekujcie rewolucji, nie liczcie na materiał, który zmieni wasze spojrzenie na hip-hop. To bardzo solidny album utrzymany w konwencji klasycznego nowojorskiego rapu, który równie dobrze mógłby ukazać się w 1995 roku. Dla jednych będzie to największa wada, dla drugich najlepszy argument na tak.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!