Recenzja

25-07-2010-23:55:31

Bombay Bicycle Club - "Flaws"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Płyta nie musi być wybitna, by się podobać, ani nadzwyczajna, by urzekać. Najlepszy przykład to "Flaws" formacji Bombay Bicycle Club.

Przyznam się bez bicia. Debiut Anglików umknął mi gdzieś niepostrzeżenie. Moją uwagę przykuł dopiero nagrany na potrzeby soundtracku do filmu "Zaćmienie" piękny utwór "How Can You Swallow So Much Sleep". Szybko nadrobiłam zaległości i zapoznałam się z mocno gitarowym, indie-noise'owym pierwszym longplayem kwartetu ("I Had the Blues But I Shook Them Loose"), z wypiekami wyczekując na ich nowy longplay. Gdyby nie ciepły, kojący głos Jacka Steadmana nie uwierzyłabym, że "Flaws" to płyta tego samego zespołu.

Na drugim długogrającym krążku artyści dokonali prawdziwej stylistycznej wolty. Gitary wyłączyli z prądu a zamiłowanie do przesterów i hałasu ustąpiło miejsca delikatnie migoczącym, metalicznym dźwiękom. Nie ma co owijać w bawełnę. Bombay Bicycle Club grają teraz folk lub raczej śliczną muzykę w folkowym odcieniu. Zresztą znajdujące się w zestawie - skądinąd udane - covery Johna Martyna ("Fairytale Lullaby") i Joanny Newsom ("Swansea") stanowią pewną wskazówkę. Całość wydawnictwa wypełniają skromne, proste, jednak nad wyraz ładne, ascetycznie zaaranżowane utwory. Raz bardziej skoczne, może nawet odrobinę energiczne ("Rinse Me Down", "Dust on the Ground"), czasem stonowane, snujące się leniwie, troszkę kołysankowe ("Leaving Blues", "Flaws"). Bezwzględnie jednak urodziwe.

Po pierwsze Bombay Bicycle Club zasługują na brawa za odwagę. Po drugie za udowodnienie, że czasem mniej naprawdę znaczy więcej. A po trzecie za nagranie najbardziej urokliwej płyty tego roku.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!