Recenzja

30-07-2010-13:49:21

Angie Stone - "Unexpected"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Powiedzmy to sobie od razu, na "Unexpected" najbardziej niespodziewana jest okładka.

Po takiej fotce można było obawiać się, iż wokalistka skusiła się na ostrą przejażdżkę w stronę hip-hopu, że postanowiła się odmłodzić, spróbować młodzieżowych tricków, które rządzą na listach przebojów. Drżałam na myśl, że Stone będzie chciała szturmem przebić się do mainstreamu, stając do rywalizacji z Beyoncé. Nic z tych rzeczy. No, prawie. Zdarzył się gwieździe flirt z auto-tune'em (koszmarne "Tell Me") czy podszyte współczesnym podkładem a la Akon "Free". Te drobiazgi można jej jednak wybaczyć.

Na szczęście przez większość albumu mamy do czynienia z typową Angie. Jest więc groove, bujające rytmy, funkowa swoboda, muzyczna gracja, mnóstwo ciepła i wewnętrznej energii, która nawet w studiu emanuje z 48-latki. Artystka daje nam to, za co ją kochamy. Osobiście najbardziej lubię, gdy Stone figluje z dęciakami, zapraszając do tańca, jak na przykład w "Hey Mr. DJ". Czekają nas jednak również nasączone soulem, piękne, miękkie i aksamitne ballady ("Maybe", "Why Is It"), ale i przyjemnie rozkołysane, seksowne numery ("I Ain't Hearin' U", "Kiss All Over Your Body", "I Don't Care").

Artyści tej miary, co Angie Stone nie muszą na każdym kolejnym albumie wymyślać się na nowo. Z takim głosem i klasą, nikomu nie będzie przeszkadzać, że na nowej płycie wokalistka brzmi, jak... Angie Stone.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!