Recenzja
Asian Dub Foundation - "A History of Now"
Podziel się na facebooku! Tweetnij!Macie dosyć zimy? Ja też. Nie mam co prawda pomysłu, jak ją przepędzić, ale jak skutecznie naładować baterie, owszem. Magnez, witaminy i nowa płyta Asian Dub Foundation.
Za sprawą wydanego w 2003 roku albumu "Enemy of the Enemy" o Brytyjczykach zrobiło się głośno. Mieszając jamajskie i orientalne klimaty z odrobiną rocka, punku i ostrej elektroniki oraz Sinéad O'Connor z impetem wtargnęli na alternatywną scenę. Osiem lat później, już bez Irlandki, nadal wiedzą, jak stworzyć wysokooktanowy miks.
Owszem, mamy zwiewnie psychodeliczne, na dodatek okraszone smykami i flecikami "Power of 10" czy spowolnione dubowo, bujające "Temple Siren" z plemiennymi bębnami. Większość numerów na "A History of Now" to bokserski rytm w drum'n'bassowym tempie, hiphopowe pokrzykiwania, groove i zadziorne, ostre gitary. Oczywiście wszystko ubarwione dźwiękami Wschodu i raggową miękkością. Jest też miejsce dla latynoskich zagrywek, a nawet hiszpański tekst ("This Land Is Not For Sale"). Dzięki temu czeka nas coś więcej niż zgrabnie połączona elektronika z rockowym instrumentarium. Mnóstwo w tym energii, kapitalnych perkusyjnych smaczków i drapieżnych riffów, a czasem nawet wściekłych popisów na sześciu strunach ("Spirit In The Machine"). Taki numer tytułowy, i zresztą nie tylko, równie dobrze sprawdza się na słuchawkach, jak i w roli soundtracku do treningu.
W nagraniach z "A History of Now" nie ma nic rewolucyjnego. Chwilami brzmią wręcz niemodnie. Cóż jednak z tego, skoro zabawa przy tym przednia, a po wysłuchaniu baterie naładowane lepiej niż po niejednym napoju energetycznym. Pozostaje jedno - wcisnąć/kliknąć "repeat all".