Recenzja

24-02-2011-15:27:10

Bright Eyes - "The People's Key"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Chciałbym więcej dobrego napisać o płycie grupy z Nebraski. Niestety, nie da się. Nowy materiał Bright Eyes jest po prostu w większości byle jaki.

Niespełna dwa lata temu Conor Oberst zapowiadał, że myśli o przejściu na muzyczną emeryturę. Słów na razie nie wcielił w czyny, aczkolwiek "The People's Key" zdradza pewne oznaki zmęczenia materiału, przekładające się na pewien procent jego bylejakości.

Płyta jest bardzo nierówna. Obok dobrych kompozycji, jak dynamiczna, gitarowa, osłodzona żeńskimi chórkami i przyprawiona klawiszami "Triple Spiral", są piosenki zwyczajnie nudne, momentalnie wylatujące z głowy (choćby mocno indiefolkowa "Beginner's Mind"). "Haile Selassie" to z kolei ewidentny (i udany) hołd dla Morrisseya i The Smiths. Są też skojarzenia z wczesnymi Stranglersami ("Jejune Stars"). Szkoda, że więcej piosenek nie działa tak mocno, jak piękna, ascetyczna aranżacyjnie "Ladder Song", z przewodnią rolą fortepianu i wokalu o smutnym odcieniu albo dość psychodeliczna "Approximate Sunlight".

Oberst, Mike Mogis i Nate Walcott zadbali, żeby na krążku wiele się działo. By było sporo warstw dźwięków, ozdobników. Zaprosili gości ze sceny alternatywnej, wsamplowali narracje (po co ich tyle?). Brzmieniowo oprawili całość fajnie, mocno oldschoolowo, z nawiązaniami nawet do lat 60., chwilami z lekka garażowo. Te zabiegi nie są jednak w stanie przesłonić piosenkowej bylejakości. Od zespołu z takim stażem i dorobkiem wymagamy znacznie, znacznie więcej.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!