Recenzja

11-04-2011-13:43:38

Grinderman - "Grinderman 2"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Tradycja okładek ze zwierzątkami została zachowana. I na tym się kończy. Muzycznie dwójka Grindermana wyraźnie pokonuje debiutancki materiał.

Z okładki debiutu spoglądała sympatyczna małpka, która z agresją i napastliwością się nie kojarzy. Ale album aż dudnił od garażowych hałasów. Niestety, sprawiał też wrażenie nieuporządkowanego, powstałego naprędce. Taki chaos niekontrolowany. Awers drugiego krążka zdobi nieco zagubiony w akcji wilk, którego być może bezlitośnie wykiwał Czerwony Kapturek. Tym razem jednak muzyka zespołu jest dojrzalsza, uporządkowana, dokładnie przemyślana. Wiem, że takie słowa brzmią śmiesznie w odniesieniu do materiału stworzonego przez artystów z tak imponującym dorobkiem. Lecz i największym zdarzają się chwile słabości. Naprawdę wielcy z błędów wyciągają wnioski i wracają wzmocnieni. Tak się stało z Grindermanem. Debiut przelatywał, nie pozostawiając śladu. Dwójka przeciwnie.

Już rozpoczynający "Mickey Mouse And The Goodbye Man" przykuwa uwagę dynamiką i zmieniającą się temperaturą. Podobnie jeden z dłuższych "Heathen Child" z wyjącą jak syrena gitarą Warrena Ellisa. Świetne wrażenie pozostawia zbudowana z wykorzystaniem zawodzących smyczków mocno balladowa "When My Baby Comes". Z powodzeniem mogłaby się znaleźć na którejś z wcześniejszych solowych płyt Nicka Cave'a. Druga, mocniejsza, posępna i psychodeliczna część piosenki to czysty majstersztyk. Strach i nawiedzenie przekazane przez cudne dźwięki. Plus rzecz jasna, w każdym przypadku, nietuzinkowe teksty, jakich po Nicku zawsze musimy się spodziewać.

Cave'owi i kolegom wyraźnie zależało, by przekonać niedowiarków, że Grinderman to nie zespół stworzony po to, by co jakiś czas pohałasować w stylu garażowego rocka z wpływami bluesa. I przyznać trzeba, że nieźle udało się panom udowodnić, iż na boku mają coś fajnego i konkretnego do przekazania. Tylko dziewięć piosenek, trwających niewiele ponad 41 minut. Ale kąsają skutecznie. Jak wilk z okładki zanim zagubił się w akcji. Jest co prawda parę przypadków niezbyt skutecznego ataku na nasze uszy i pamięć, jednak nie na tyle nieskutecznego, by znacząco negatywnie wpłynąć na dobrą ocenę materiału.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: grinderman