Recenzja

29-06-2011-23:41:07

Black Stone Cherry - "Between The Devil And The Deep Blue Sea"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Pobyt w Los Angeles to dla niektórych ciekawa przygoda, dla innych próba spełnienia marzeń o karierze w show-biznesie. Dla chłopaków z Black Stone Cherry wizyta w Mieście Aniołów okazała się skuteczną terapią poprawiającą jakość ich muzyki.

Tytuł płyty, oznaczający dylemat, ponoć nie jest tylko efektem burzy mózgów i odbiciem tekstów piosenek, lecz odzwierciedla pogarszające się relacje między muzykami zespołu. Takie były zanim Black Stone Cherry rozpoczęli nagrania trzeciego krążka. Ktoś wpadł na pomysł, aby tym razem sesja nie odbywała się w prowincjonalnym Kentucky, z którego pochodzą muzycy, lecz w Los Angeles. Idea przednia, a jej realizacja jeszcze lepsza.

Black Stone Cherry od bardzo udanego debiutu pokazują, że świetnie czują mocnego hard rocka z wpływami southern rocka, bluesa i wtrętami country, a do tego odrobili lekcje z historii gitarowej muzyki. Do tej pory ich albumy, pomimo wielu zalet i mocnych punktów, były jednak nieco czerstwe i toporne. Brakowało im lekkości, spontaniczności, luzu. Braki w dużym stopniu uzupełniono właśnie podczas sesji "Between The Devil And The Deep Blue Sea", której kierownikiem był sam Howard Benson, wcześniej pomagający choćby Motörhead, Papa Roach, P.O.D., a także popowej gwieździe Kelly Clarkson.

Wpływ producenta jest nie do przecenienia. Piosenki kwartetu z Kentucky nic nie straciły na mocy, a przybyło im ładnych, wpadających w ucho melodii. Odchudzono je również z toporności. Takie "Won't Let Go" z udziałem Lzzy Hale z Halestorm czy "Blame It On The Boom Boom" to melodyjny hard rock wysokiej klasy. Do tego niepozbawiony słodkiego pierwiastka romantyzmu, który w Ameryce ma szanse zauroczyć niejedną panienkę. Spokojnie, Miasto Aniołów nie odbiło się na piosenkach zespołu plastikiem i nadmiernym przesłodzeniem. "Between The Devil And The Deep Blue Sea" to wciąż hardrockowe granie o southernrockowych korzeniach, bezpretensjonalne, skutecznie trafiające prosto w serce. Słucha się tego naprawdę wybornie. I znudzić się nie chce.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!