Recenzja

20-07-2011-12:30:25

Żywiołak - "Nowa Mix-Tradycja"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Neofolkowe towarzystwo z wizytą w nowoczesnym klubie, w którym niekoniecznie grają tylko do tańca. Aczkolwiek okazja do pogubienia kulasów na parkiecie jest niejedna.

"Nowa Ex-Tradycja" Żywiołaka była jedną z najlepszych płyt 2009 roku. Wesołą, pełną polotu, szalonego wdzięku. Na niej zespół wspaniale pożenił folkową tradycję ze współczesnością. "Nowa Mix-Tradycja" to inne proporcje. Tutaj na pierwszym planie pulsuje zwykle dynamiczna elektronika, czasem agresywna, czasem chłodna, niepokojąca. Dopiero spod niej wyłaniają się okrojone wokale oraz tradycyjne i współczesne instrumenty.

Słychać, że wśród remikserów są miłośnicy syntetycznego uderzenia, pokroju The Prodigy, Pendulum, Front Line Assembly, jest troszkę Skinny Puppy, synthpopu oraz ilustracyjnej elektroniki rodem ze stajni WARP. Mariaż folkowej tradycji z szybkimi tanecznymi loopami daje niezłe efekty. Zremiksowaną "Feminę" didżeje mogą odpalać na imprezach, bez obawy o pustkę na parkietach. To samo można napisać o remiksach paru innych utworów.

Remikserzy podeszli do zadania z ambicją, rozsądkiem i poszanowaniem dla jakości materiału wyjściowego. Pochodzący ze Skandynawii Christopher Juul zbudował w "Latawcach" niesamowity wręcz klimat. Mroczny, chłodny, urzekający. Podobnie Paweł Rychert, który zmierzył się z "Petre". Jazzik spelciony z elektroniką i fortepianem mamy w remiksie "Ballady o głupim Wiesławie" Macieja "Dyma" Dymka.

Płytę kończy bonusowa piosenka "Mój miły rolniku", zapowiadająca drugi autorski album Żywiołaka. Ciężko o wnioski na podstawie jednego numeru. Wygląda na to, że wciąż będzie wesoło, mocniej gitarowo, zaś rytmicznie Żywiołak zabierze nas w podróż między innymi do krainy raggamuffin. Jako, że pokładam w nich duże nadzieje, bilet na podróż biorę w ciemno.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: żywiołak