Recenzja

29-07-2009-19:13:44

Jazzanova - "Of All The Things"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Trudno w to uwierzyć, ale to dopiero drugi autorski krążek niemieckiego kolektywu. I o ile "In Between" z 2002 roku zabierał nas w podróż do przyszłości muzyki, "Of All The Things" nisko kłania się soulowi, funkowi i jazzowi lat 70.

Jeśli kogoś zdziwiło to, że Jazzanova nowy materiał wydaje w znanej jako jazzowa oficynie Verve, na pewno po kilku minutach seansu z "Of All The Things" zrozumie ten wybór. Równie dobrze mógłby to być zresztą Motown, ponieważ brzmienie niemieckiego kolektywu na tym krążku to sto procent czarnego, melodyjnego grania à la roztańczone, kolorowe lata siedemdziesiąte.

Raz jest bardziej funkowo (rozpoczynające album "Look What You're Doin' To Me" z kapitalnie rapującym Phonte), chwilę później bliżej soul-disco (singlowe "Let Me Show Ya"), czasem bardzo jazzowo (piękne, zapierające dech w piersiach "Little Bird" z Jose Jamesem), momentami w pełni soulowo ("Rockin' You Eternally"), a nawet latynosko, niczym u Sergio Mendesa, gdy słuchamy "Gafiera". Wszystko cudownie ciepłe z kapitalnie dobranymi partiami żywych instrumentów, a przede wszystkim niesamowicie piękną sekcją smyczkową, która wpływa na filmowy charakter brzmienia.

Zdziwią się przede wszystkim ci, którzy liczyli, że Jazzanova znów zabierze nas do przyszłości, prezentując karkołomną, misterną kombinację nu-jazzu, broken beatu i future soulu. Nic z tych rzeczy. Jest retro, niczym u Stevie Wondera i The Jackson 5.

"Of All The Things" to bez wątpienia jedna z najpiękniejszych i najbardziej bujających propozycji mijających dwunastu miesięcy. Niemcy uporali się z presją ciążącą nad nimi przy okazji tego albumu w najlepszy możliwy sposób - nie postawili na kontynuację swoich dotychczasowych dokonań, ale zaprezentowali nam coś świeżego i zaskakującego.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: jazzanova