Recenzja

06-08-2011-23:03:52

...And You Will Know Us by the Trail of Dead - "Tao of the Dead"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Miałam napisać, że z nową płytą ...And You Will Know Us by the Trail of Dead jest jak z teorią Hitchcocka - zaczyna się od trzęsienia ziemi, a później napięcie wzrasta. Po namyśle, doszłam jednak do wniosku, że mamy tu do czynienia z innym żywiołem.

Otwierające całość "Introduction: Let's Experiment" to huragan, który toruje drogę istnej nawałnicy dźwięków. Jest tu wszystko - beatlesowska melodia zderzona z punkowym pokrzykiwaniem, wirujące rytmy, stonesowskie zagrywki i histeryczne gitary, dudniąca perkusja, akustyczna subtelność, odrobina flydowskiej psychodelii, yin i yang. Równie to szalone, co piękne. Panowie z Teksasu są ponadto niedoścignionymi mistrzami dramaturgii i jak mało komu udaje im się w takim hałasie nie zgubić emocji.

Utwory na "Tao of the Dead" to muzyczny odpowiednik letniej burzy, gdzie po grzmotach, błyskawicach i huku, następuje kojące wyciszenie z przebijającymi nieśmiało delikatnymi dźwiękami. A po chwili zabawa zaczyna się od nowa. Celowo nie wymieniam żadnych tytułów, bowiem to materiał, którego - zgodnie z intencją twórców - należy słuchać w całości. Zresztą, chyba inaczej się nie da, bowiem album wciąga od pierwszych nut.

Na koniec mała dygresja. Od lat bardzo dobrze żyję z Trail of Dead. Może nie zawsze porażają, ale nigdy nie schodzą poniżej pewnego poziomu. Mam jednak pewien problem z longplayem "Source Tags & Codes". Za każdym razem, gdy go słucham, spodziewam się, że mnie olśni i znajdę w tej muzyce doskonałość. Tak się jednak nie dzieje. To fantastyczna, niesamowita, zachwycająca płyta, ale bez tego jednego, bliżej nieokreślonego elementu, dzięki, któremu byłaby genialna. I tak samo jest z "Tao of the Dead". To dzieło, które jest o krok od absolutu.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!