Recenzja

12-11-2011-16:28:03

Mr. Oizo - "Stade2"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

"Nie wiem, co to jest dokładnie, ale kocham to!" - mówi nam głos na otwarcie nowej płyty legendy sceny elektronicznej, Mr. Oizo Po pierwszym przesłuchaniu jego albumu miałem podobne odczucia.

Po niedawnym filmie "Rubber", którym Oizo objawił się nam jako reżyser obrazu o zabójczej oponie, francuski artysta (bo napisać o nim didżej czy producent to jednak za mało) proponuje kolejne, tym razem czysto muzyczne danie, które jednym stanie kością w gardle, innym posmakuje bez marudzenia. To już przypadłość pana Oizo, że gustuje w nieco pokręconych, nieoczywistych historiach. A te można tak kochać, jak i nienawidzić. Jego poprzednią płytę "Lambs Anger" niektórzy ogłaszali kolejnym elektronicznym klasykiem, byli jednak też tacy, którzy przesłuchiwanie materiału porzucali już przy pierwszym podejściu. "Bring Back Flat Beat!" - wołali jeszcze inni, dla których Oizo zaczynał i kończył się na słynnym kawałku "Flat Beat" wykorzystywanym choćby w zabawnej reklamówce spodni Levis.

Ten jednak nigdy nie starał się sprostać im wszystkim. Nagrywał mało i nieczęsto ("Stade2" to jego raptem czwarty autorski album w ciągu 12 lat i trwa też niewiele ponad 30 minut), a zawartość muzyczna nowej płyty Oizo najlepiej świadczy o tym, że nie w głowie mu schlebianie jakimkolwiek gustom. Jest na tym albumie krótki, bo ledwie minutowy przerywnik "Edn", w którym ten sam głos co na początku krążka zachęca: "a teraz wszyscy tańczą!". Ale nawet najbardziej wprawieni klubowi tancerze będą mieć niejednokrotnie przy tej płycie problem z ułożeniem sensowej choreografii. "Stade 2" jest jak robot kuchenny, przełączony na szybkie obroty. Albo niekończąca się jazda samochodem wyścigowym, tyle że po torze z przeszkodami. Jakkolwiek jej nie odbierzecie, warto spróbować do niej zatańczyć własny taniec. Albo na zbliżającej się imprezie andrzejkowej zorganizować nawet turniej.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: mr. oizo