Recenzja

31-12-2011-04:15:19

Pat Metheny - "What's It All About"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Grywał sobie Pat Metheny wieczorami na przeróżnych gitarach i wyszła mu płyta. Wyjątkowa w jego bogatym dorobku, niełatwa do słuchania, mająca momenty piękne.

Wyjątkowość "What's It All About" to, po pierwsze, istotny fakt, że po blisko 40 latach kariery Pat po raz pierwszy nagrał album, na którym nie znalazła się jego kompozycja. Wyjątkowość numer dwa jest taka, że Metheny pokazuje się nam w ascetycznej, intymnej formule, zasłaniając się tylko różnymi gitarami, z dominującą rolą barytonowej i parokrotnym pojawieniem się specjalnego, 42-strunowego instrumentu o nazwie Pikasso.

Na "What's It All About" Metheny opowiada o swoim życiu. Tych dziesięć piosenek wybrał dlatego, że kiedy jeszcze nie umiał grać ani pisać muzyki, zostawiły w nim mocny ślad. Pat zaliczany jest do muzyków jazzowych, lecz nie tylko jazz sączył mu się do ucha w latach młodzieńczych. Nie stronił od rocka i popu z pięknymi melodiami, zmysłowej muzyki latynoskiej. Jego interpretacje pokazują jednak, że siedzi w nim przede wszystkim jazzman.

Metheny zostawia znany i osłuchany szkielet pierwowzoru i wokół niego improwizuje. Gra oczywiście pięknie, o jego kunszcie nie ma co się rozpisywać, bo wiemy, że jest wielki. Brzmi to ślicznie, czyściutko. I z jakim wyczuciem Metheny operuje pauzami! Choć instrumentarium jest skromne i akustyczne, w niektórych kompozycjach udało się zakląć potężną energię. Czasami wychodzi wielce ciekawa interpretacja - "The Sound Of Silence", "And I Love Her" The Beatles czy nieśmiertelny temat "Pipeline". Bywa też tak, że Metheny za bardzo zatraca się w opowiadaniu po swojemu muzycznej historii swojego życia i odjeżdża w stronę, w którą niespecjalnie mamy ochotę się z nim zabrać.

Z pisaniem o takich płytach jak "What's It All About" jest kłopot. Z jednej strony, mamy bezwzględnie wybitnego artystę o wspaniałym dorobku i warsztacie. Z drugiej, album jest dość trudny w odbiorze i nie sposób oprzeć się wrażeniu, że spodoba się głównie tym, którzy cenią improwizowane, akustyczne granie gitarowe albo są zagorzałymi wielbicielami Pata. Pozostali raczej potraktują go jako ciekawostkę i zapewne prędko do niego nie wrócą.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!