Recenzja

20-04-2012-16:26:22

Coma - "Coma"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Coma atakuje. Tak najkrócej można opisać najnowsze dzieło formacji. Piotr Rogucki i spółka stawiają tym razem na soczyste rockowe, a chwilami wręcz metalowe granie.

Singlowe, wesołe "Na pół" to taka trochę zmyła. Niezatytułowany album formacji to bowiem w dużej mierze mocne gitarowe smagania i gęste brzmienia. Panowie potrafią dołożyć i to konkretnie, czego najlepszym przykładem wściekła, skądinąd znakomita "Angela". Klangujący bas, mięsiste riffy, skomasowane natarcie a la Rage Against The Machine czy Acid Drinkers to wcale nie tak rzadkie elementy "czerwonej" Comy. Jest moc, jest groove (!), czasem fajny drive ("Deszczowa piosenka") i potężne ciosy.

Oczywiście Coma nie byłaby sobą, gdyby nagrała zwykłe piosenki. Mamy więc rozbudowane, wielowątkowe utwory jak naszpikowany podskórnym napięciem "0Rh+" czy dość energiczny, ładnie się zagęszczający "Rudy". Pozostała też poruszająca dramaturgia ("Los cebula i krokodyle łzy"), dramatyzm i quasipoetyckie teksty, w które Roguc wkłada całe serce i duszę. Mniej w tym jednak egzaltacji, a więcej rockowej pasji.

Nie jest to wybitnie oryginalny materiał, ani tak naprawdę szczególnie zaskakujący, ale z niemałą siłą rażenia. Bardziej wrażliwi sympatycy formacji mogą być nieco rozczarowani, jednak ci, którzy lubią szaleć na koncertach Comy, znajdą tu dla siebie całkiem sporo.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: coma