Recenzja

08-05-2012-18:45:17

Santigold - "Master of My Make-Believe"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Santigold zmieniła jedną literkę w pseudonimie, ale na szczęście jej twórczość pozostaje na niezmiennie wysokim poziomie.

Pewien znany aktywista rowerowy z Krakowa po kilku piwach oznajmił mi, że hip-hop to wielki, nic nie warty, syf. Już miałem opuścić mojego knajpianego rozmówcę, przeklinając pod nosem, gdy ten uratował się zdaniem: "No może nie cały. Santigold jest świetna."

Trudno się dziwić, że ta dziewczyna z Filadelfii potrafi zauroczyć nawet tak konserwatywne osoby (choć jeżdżące na rowerze). Jest bowiem wyjątkowo utalentowana i nawiasem mówiąc nazywanie jej muzyki hip-hopem jest dość sporym nadużyciem. Santigold potrafi przecież nie tylko charakterystycznie rapować, ale także całkiem ładnie zaśpiewać. Kluczową jednak sprawą jest to, że ma wielki talent kompozytorski, często udaje jej się tworzyć fantastyczne melodie, a przy tym jej utwory są ciekawie i nowocześnie zaaranżowane.

Singlowa kompozycja "Disparate Youth" to majstersztyk, w którym delikatnie melancholijna melodia refrenu absolutnie rozwala. Promowana znakomitym animowanym klipem "Big Mouth" to wulkaniczny wybuch pomysłowości artystki. "This Isn't Our Parade" czy "The Riot's Gone" to z kolei przykłady rozmarzonego indierockowego grania z uroczymi rozwlekłymi melodiami, których nie powstydziłyby się Kate Bush czy Florence Welch.

Najbardziej urokliwe w płytach Santigold (podobnie było z pierwszą) jest to, że choć kompozycje są bardzo różnorodne, niepowtarzalny styl artystki jest od razu rozpoznawalny. Najmniej urokliwa jest długość: pierwsza płyta trwała 40 minut, a druga ledwie 38.

Nie wiem czy wspomniany aktywista rowerowy zna nową płytę Santigold, ale zaraz pośle mu tę recenzję, co mam nadzieję skłoni go do zakupu. A ja dzięki temu będę miał na koncie dobry uczynek.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: santigold