Recenzja

17-01-2012-21:31:33

The Big Pink - "Future This"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Istnieją albumy, które nie muszą być wielkie, porażające, rewolucyjne, a i tak chwytają za serce. Czasem wystarczy, że muzyki dobrze się słucha, by ją pokochać. Niestety nie jest to przypadek "Future This".

Z pewnym przerażeniem, a przynajmniej niepokojem zauważyłam, że ostatnio więcej czasu poświęcam na oglądanie rozmaitej maści rozgrywek sportowych (piłka nożna, NBA, tenis, czasem też na Justynę Kowalczyk zerknę), niż na słuchanie muzyki, a w szczególności tej nowej. Owszem, przełom roku to pod względem wydawniczym nie jest okres klęski urodzaju, stąd więcej czasu na mecze, ale też dlatego, że sport dostarcza mi znacznie więcej emocji niż większość albumów, które trafiają do mego odtwarzacza. Kolejnym przykrym przykładem jest drugie dzieło The Big Pink.

"Future This" to ładna, bardziej komercyjna (nie znaczy zła), przebojowa kontynuacja debiutu. Miłe, zamulone brzmienie, lukrowane syntezatory i więcej zgrabnych melodii niż na "A Brief History of Love". "Stay Gold" (starszy brat "Dominos"), dość potężne "Hit the Ground (Superman)" czy "Rubbernecking" to chwytliwe piosenki podszyte przyjemną melancholijną podszewką. Słucha się tego miło, ale bez ekscytacji, poruszenia. Jedynym większym zaskoczeniem wywołującym jakiekolwiek emocje jest "Lose Your Mind" - tak mocno osadzone w stylistyce italo disco, że nie trudno złapać się na dośpiewywaniu w głowie klasyków gatunku jak "Tora Tora Tora" czy "You're a Woman". Po każdym przesłuchaniu, całe "Future This" przelatuje jednak przez moje serce równie bezboleśnie, co niezauważenie.

Nie wykluczam, że te piosenki znakomicie sprawdzą się na żywo, bowiem gęste faktury i dobre melodie są wręcz stworzone na koncerty. Płyta, choć ma niezaprzeczalny urok, jednak nie zachwyca, nie porusza, nie sprawia, że chcę The Big Pink kibicować.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!