Recenzja

22-01-2012-22:32:33

Charlotte Gainsbourg - "Stage Whisper"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

La donna e mobile. Wie to każdy. Charlotte Gainsbourg pokazuje jednak, że także jako artystka kobieta zmienną jest.

Żyjemy w czasach, gdy muzyki słucha się głównie z plików. Zamiast regularnych płyt regularnie wychodzą mikstejpy, niektórzy realizują swe dzieła na iPady, nagrania z udziałem gości i najróżniejszej maści kooperacje są niemal obowiązkowe, a masa twórców ma co najmniej kilka projektów lub funkcjonuje pod różnymi artystycznymi pseudonimami. Zważywszy okoliczności, nowe wydawnictwo Charlotte Gainsbourg nie jest niczym nadzwyczajnym, acz lekko problematycznym dla recenzenta.

"Stage Whisper" to bowiem w połowie dzieło studyjne, z premierowym materiałem, a w połowie koncertowe. Na tym jednak nie koniec. Za połowę nowych utworów odpowiada Beck, reszta to efekt współpracy gwiazdy z różnymi innymi twórcami, jak choćby Charliem Finkiem z Noah & The Wale. I jak tu takie dzieło ugryźć? Ani to bowiem kompilacja, ani regularny longplay. W sumie jednak najważniejsza jest muzyka, a ta bywa w zasadzie albo ciekawa, albo ładna. Interesujące, intrygujące i nietuzinkowe są przede wszystkim kawałki, których współtwórcą jest Beck. Czeka nas dość typowa dla Amerykanina mieszanka posztakowanych rytmów, gęstej produkcji, wielowarstwowej elektroniki oraz przyjemnej pulsacji, ale i organiczne, akustyczne brzmienia ("White Telephone"). Niżej podpisanej najbardziej do gustu przypadło "Paradisco" z eteryczno-anielskim wokalem rodem z klasycznych wydawnictw z 4AD. Z pozostałych, raczej spokojnych stonowanych numerów wyróżniłabym delikatne kruche "Out of Touch" przypominające nieco lekkością i francuskim klimatem dokonania Air. Część koncertowa, choć pozornie zdominowana przez elektroniczne dźwięki, ma raczej rockowy charakter. Kiedy trzeba przez syntezatorowe warstwy bez problemu przebijają się zadziorne gitary i dumne bębny. Czasem robi się kapitalnie transowo ("IRM"), a czasem pięknie i lirycznie ("Just Like A Woman"), a jeszcze kiedy indziej miło piosenkowo ("Heaven Can Wait").

Nie wszystkie utwory zachwycają. Wiele z nich nie robi kompletnie żadnego wrażenia, a głos Charlotte nie należy do wielkich. "Stage Whisper" to dowód na to jak zmienną, różnorodną i bardzo plastyczną artystką jest Gainsbourg. Jak wiele, często ślicznych ma twarzy i jak potrafi zaskakiwać. Dla fanów pozycja obowiązkowa.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!