Recenzja

29-07-2012-11:08:25

Flapjack - "Keep Your Heads Down"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Pojawienie się tego albumu, można traktować w kategorii cudu. Bo przecież zespół powrócił na scenę już kawał czasu temu. Do studia się muzykom jednak nie spieszyło, a gdy w końcu zabrali się za robotę, nagle zmarł Olass, co zastopowało prace. Pomimo okoliczności muzycy znaleźli w sobie motywacje. Na szczęście, bo płyta wyszła im smakowita.

Ślimak zapytany na pewnym etapie prac, jak scharakteryzowałby nowy materiał Flapjacka, powiedział, że będzie to taki "miszmasz z dwóch ostatnich płyt". I tak dokładnie właśnie smakuje nowy "naleśnik". Dla tych, którym nie za bardzo przypadł do gustu poprzedni longplay, "Juicy Planet Earth" (wydany 15 lat temu) - powiem jednak - spokojnie. Muzycy aż tak nie odjechali, choć swoją drogą przyznam się, że ten krążek cenię najbardziej w dorobku bandu. "Keep Your Heads Down" to zróżnicowany zestaw, acz nie ma wątpliwości, jakiej kapeli słuchamy. Mamy więc coś, co można nazwać klasycznym Flapjackiem. Ot, taki miks szeroko pojętego metalu, rocka i hard core'u (przede wszystkim nowojorskiego) - jak np. w "Stand Up" i "Party Never Ends". Tak, miał rację Guzik mówiąc, że płyty doskonale słucha się w samochodzie. Z drugiej strony, mamy kawałki, o które panów by wcześniej nie podejrzewano. Takie "Black Mail" i "Quicksand" głównie za sprawą wokali, przywołuje trochę ducha kompozycji Alice In Chains. Całość być może traci przez to na spójności, nie ma jednak mowy o tym, że panowie w jakimkolwiek momencie odpuszczają.

Lata 90. były wspaniałe dla polskiej sceny ciężkiego grania. Gdy takie zespoły jak KNŻ, Illusion, Acid Drinkers czy właśnie Flapjack napawały dumą, że Polska, choć nigdy nie była potęgą na muzycznej mapie, mogła pochwalić się czymś na najwyższym, światowym poziomie. Mija kilkanaście lat, i nic się w tej sprawie nie zmieniło. Te same zespoły, tak samo dobra muzyka, tylko z innych płyt.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: flapjack