Recenzja

26-01-2012-23:55:47

Taio Cruz - "TY.O"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Trzeci album brytyjskiego wokalisty Taio Cruza przygotowano z myślą o rynku amerykańskim. Dobitnie świadczy o tym lista gości, producentów oraz klimat wydawnictwa. Spodziewałem się raczej odgrzewania niezbyt świeżych kotletów, a tymczasem dostaliśmy naprawdę przyzwoity album.

Mieszanie R&B z muzyką dance to od kilku lat najpopularniejszy nurt na scenie popowej. Warto dodać jeszcze kilku znanych raperów na występy gościnne (tutaj Flo Rida i Ludacris), a obowiązkowo bity Davida Guetty i Dr. Luke'a. Najczęściej wychodzą z tego mdłe powidła, które niczym nie zaskakują, a najczęściej mocno denerwują. Tymczasem "TY.O" to całkiem dobra płyta. Przede wszystkim bardzo energetyczna, wypełniona hitami, do których chce się tańczyć. Wzięci i popularni producenci tym razem nie poszli po linii najmniejszego oporu, a może to Cruz dokonał po prostu świetnej selekcji? Tego nie wiem, ale istotny jest efekt końcowy. Płyta muzycznie wypada dobrze. Nie tylko na tle konkurencji. Szczególnie na brawa zasługuje Dr. Luke, który rzeczywiście przeżywa doskonały okres i czego nie dotknie, zamienia w złoto. Ale byłoby niesprawiedliwe zapominanie przy tym o głównym aktorze wydawnictwa, czyli samym Taio. Ten potwierdził, że jest dobrym autorem tekstów, a w dodatku ma talent do niezwykle chwytliwych, błyskawicznie wypadających w ucho melodii. Najlepszy dowód na to, iż wydawnictwo jest udane, to chęć włączenia go po raz kolejny i kolejny, gdy płyta już się skończy. A że "TY.O" trwa raptem czterdzieści minut, szybko się nie znudzi. Na trwający wciąż karnawał jak znalazł!

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: taio cruz