Recenzja

16-08-2012-23:19:52

The Heavy - "The Glorious Dead"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Tak, tak, tak! Takich albumów proszę więcej.

The Heavy poznałam z pewnym opóźnieniem, kiedy w komedii "Szefowie wrogowie" zabrzmiała piosenka "How You Like Me Now?". Szybko nadrobiłam zaległości (poza płytą, z której pochodził numer, Anglicy mieli jeszcze debiut) i okazało się, że to nie tylko coś więcej niż kapela jednego przeboju, ale i jedna z najciekawszych formacji, na jakie udało mi się ostatnio trafić. Ekipa przygarnięta przez Ninja Tune śmiało łączy najbardziej organiczne brzmienia, style, jakie znamy i to samo kontynuuje na najnowszym krążku. To soul z niebiańskimi chórami gospel zderzony z rasowym, gitarowym rockiem, ubarwiony psychodelią, bluesem, rozbujany funkiem, ale czasem podkolorowany mrocznymi, niepokojącymi barwami. Brzmi to trochę jakby The Roots skrzyknęli muzyków z "Treme" i weszli do studia z Jackiem White'em oraz The Black Crowes.

Na "The Glorious Dead" znajdziemy zwyczajne, akustyczne piosenki przypominające hity z lat 70. ("Curse Me Good"), jak i zadziorne, soczyste rockowo natchnione numery (fantastyczny singel "What Makes a Good Man"), rozmarzone, lekko egzotyczne klimaty ("Be Mine"), ale również brudne, garażowe iście punkowe momenty ("Just My Luck"), a także niemal pogrzebowy blues ("The Lonesome Road"). A wszystko niesłychanie bogate brzmieniowo od najróżniejszych instrumentów dętych i wesoło pobrzękujących tamburynów przez smyki w stylu Bonda po genialne (naprawdę genialne) kobiece chóry.

Ciężko mi powiedzieć, czy trzecia płyta The Heavy jest lepsza od poprzednich, każda jest bowiem znakomita. "The Glorious Dead" może jest bardziej różnorodna, bardziej świadoma, a "What Makes a Good Man" spokojnie może konkurować z "How You Like Me Now?". Kawał wspaniałej, ciekawej muzyki.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: the heavy