Recenzja

28-03-2012-08:26:43

Grzegorz Skawiński - "Me & My Guitar"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Wszystkim, którzy Grzegorza Skawińskiego wyśmiewali jako starzejącą się gwiazdę popu, artysta postanowił pozamykać pyski. I otworzyć oczy, a w zasadzie uszy. Bo Skawa to przecież mistrz rockowej gitary, co bez problemu, a wręcz z nonszalancją, udowadnia tą właśnie płytą.

Nie jest to wszakże album dla każdego. Nie znajdziemy tu radiowych melodii, do jakich przyzwyczaiło nas Kombi(i), nie doszukamy się też podminowanych erotyzmem prowokacji, z jakich znane było O.N.A. Skawa nie nagrał tej płyty pod jakąkolwiek publiczkę, ale zrobił to z porywu serca i własnych artystycznych ambicji - dlatego postanowił napisać wyłącznie angielskie teksty a część utworów to po prostu instrumentale. Zdecydował się za to wyszaleć jako twórca klasycznych, hardrockowych riffów, miłośnik heavy bluesa i świetny gitarzysta solowy. Oddał hołd swoim mistrzom, jak Steve Ray Vaughan czy Jeff Beck, puścił oko do fanów Deep Purple. I widać świetnie się przy tym bawił, co słychać w numerze tytułowym. "Yes, I'm a Star" - śpiewa w refrenie i przedstawia kolejnych swoich gości, którzy popisują się solówkami. Jest tu chociażby Nergal, przy którego partii robi się naprawdę groźnie.

Oczywiście łatwo zarzucić płycie, że zadowoli raczej starszych słuchaczy, porwie bardziej zgredów, niż młodziaków. Ale trudno oczekiwać od Skawińskiego, że zacznie nagle grać w stylu 30 Seconds To Mars - wtedy sam nie omieszkałbym posłać pod jego adresem kilku niewybrednych żartów. On jednak w imię zasady: "rób, co najlepiej ci wychodzi", nagrał pełnokrwisty album blues i hardrockowy. I za to mu chwała. Chociaż polskim Ericem Claptonem ogłaszał się ostatnio Zbigniew Hołdys, "Me & My Guitar" pokazuje, że ten tytuł należy się jednak komu innemu.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!