Recenzja

21-11-2012-00:02:43

Kim Nowak - "Wilk"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Hiphopowcy potrafią grać rocka. I to coraz lepiej.

Pomimo zachwytu debiutem, byłam przekonana, że Kim Nowak to projekt jednorazowy. Że bracia Waglewscy potrzebowali pewnej odmiany, chcieli się po męsku wyżyć, wyszumieć, wyszaleć i wykrzyczeć. Kiedy się okazało, że na "Kim Nowak" się nie skończy, wątpiłam, że wyjdzie z tego coś dobrego. Nie, żebym nie doceniała Fisza, Emade i Michała Sobolewskiego. Po prostu, wydawało mi się, że styl, pewna formuła przyjęta przez trio wyczerpała się na pierwszej płycie. Musiałam mieć jakieś zaćmienie albo ciśnienie było bardzo niskie, skoro tak pomyślałam. Przecież Waglewscy to cholernie zdolni kolesie, którzy jako hiphopowcy wiele razy zaskakiwali finezją i wyobraźnią, czemu więc inaczej miałoby by być z rockiem?

Surowy charakter debiutu nieco oszlifowali, odrobinę urozmaicili, nie tracąc nic z drapieżnego charakteru Kim Nowak. "Wilk" jest logicznym, bardziej dojrzałym, ciekawszym muzycznie następca longplaya sprzed dwóch lat. Wciąż króluje brud, garażowe brzmienia. Nie brakuje kąsających riffów, rockowego ducha. To jednak materiał znacznie lepszy kompozycyjnie i aranżacyjnie, bardziej dopracowany. Różnorodny. Mamy niemal indierockowego "Mokrego psa", nieco progresywne "Skrzydła", folkująco-pustynne "Prosto w ogień" z kapitalnie uzupełniającą klimat nagrania Izabelą Skrybant z Tercetu Egzotycznego, bluesową "Noc". Tu trochę hard rocka, tam nieco grunge'u. Wszystko oscyluje wokół rocka, prostego, konkretnego gitarowego grania, mającego jednak więcej odcieni, barw niż to, co poznaliśmy na longplayu numer jeden.

"Wilk" nie jest takim ciosem jak "Kim Nowak". To rzecz mniej spontaniczna, żywiołowa, za to najzwyczajniej ciekawsza, bogatsza, bardziej intersująca.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: kim nowak