Recenzja

31-12-2012-19:13:07

Cody Chesnutt - "Landing On A Hundred"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Cody Chesnutt nie rozpieszcza fanów. A szkoda. Wielka szkoda.

"Landing On A Hundred" to R&B najlepszej jakości. Cody zapewnia organiczne brzmienie i wspaniały wokal. Dostarcza piosenki, które pobudzają, i takie, które koją. Muzykę kolorową, żywą, finezyjnie zaaranżowaną, z dumnymi dęciakami, ślicznymi chórkami, lirycznymi smykami. To jednocześnie utwory skrywające mnóstwo smaczków, drobiazgów, które uszlachetniają nagrania. Chesnutt doskonale wie, gdzie leży granica między bogactwem, a nadmiarem. Nie ma więc mowy o przytłaczaniu dźwiękami, patosie, przesadnym rozmachu. Choć nie jest oszczędny w środkach (podczas sesji wspomagał go 10-osobowy zespół), w jakiś sposób udaje się Amerykaninowi zachować intymny charakter, kameralny klimat. Wspaniale wplata elementy jazzowe, blues, soulową słodycz, popowy dryg, a czasem i rockową zadziorność. Chesnutt często kłania się klasyce rodem z lat 70., całość jednak znakomicie sprawdza się w XXI wieku.

Albumu słucha się znakomicie od początku do końca, co jest kolejnym atutem. Muszę jednak przyznać, że są kawałki, które zdecydowanie się wyróżniają. Moi faworyci to "That's Still Mama" z pięknym smyczkowo-dętym motywem i mocny, wyrazisty "Under The Spell Of The Handout".

Dopóki D'Angelo nie wyda kolejnego longplaya (swoja drogą, mógłby się pospieszyć), fani niebanalnego R&B mogą cieszyć się "Landing On A Hundred". To energiczne, wibrujące, pulsujące, ale także zmysłowe, subtelne, ciepłe dzieło. Piękna, wielobarwna, dostarczająca mnóstwa doznań muzyka.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!