Recenzja

26-02-2013-19:34:50

Semantik Punk - "abcdefghijklmnoprstuwxyz"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Miała być druga płyta Mojej Adrenaliny. Zamiast niej członkowie zespołu utworzyli grupę Semantik Punk i nagrali pod tym szyldem album. Wymagający otwartego umysłu, szerszego spojrzenia, wielu podejść. Trudny i frapujący jednocześnie.

Jeśli ktoś przed przesłuchaniem "abc…" zastanawia się, ile jest Mojej Adrenaliny w Semantik Punk, to poza, oczywiście, składem, który jest odwzorowaniem 1 do 1, nie tak znowuż wiele. "Ugięcie Pa" i "Trzepak Drapak" są chyba najbliżej tego, co muzycy robili pod wcześniejszą nazwą i starych fanów Mojej Adrenaliny zadowolić powinny bez trudu. Jednak nie z prostym rebrandingiem mamy tu do czynienia. Semantik Punk to nie to samo pod inną nazwą.

Pewności co do tego nie mam, ale w nazwie kryje się chyba wskazówka dla odbiorcy. Kwartet jakby mówił nam, że znaczenie muzyki może być różne, a oni wyrażają sprzeciw o punkowej mocy wobec tego, co powszechnie się za muzykę uważa. Że nie interesuje ich uporządkowana jednorodna całość, nie dla nich prosty kształt zwrotka - bridge - refren - zwrotka. Że wolą wyrażanie emocji poprzez różne barwy z palety, a tych mają naprawdę sporo. Amorficznych takowoż. Semantik Punk to nie byle jacy muzycy, o dużej erudycji, więc na płycie jest sporo puzzli, z których słuchacz może sobie ułożyć własną całość. Niepokojąca ilustracyjna muzyka, sprzężenia, post metal, noise, post hard core, mathcore, free jazz, ambient, ciężary à la Meshuggah czy Cult Of Luna. Na pewno nie wyczerpałem w tej wyliczance wszystkiego. I z równą pewnością mogę napisać, że to nie jest muzyka łatwa, raczej nie wejdzie za pierwszym razem. Zacznie się, zapewne od zdziwienia i pytania: "O co w tym do (tu wstawić przekleństwo) chodzi?!", a dopiero potem coś w głowie nam będzie kiełkować. Chyba, że ma się równie otwartą mózgownicę, jak Adam Adamczyk, Piotr Leniewicz, Karol Ludew i Rafał Modliński. Wtedy problemów z odbiorem nie będzie.

Raz krążek wprost eksploduje wściekłością, w innym miejscu przytłacza gęstwiną dźwięków, ale oblicze albumu jest również oniryczno-narkotyczne. Expect unexpected, można by napisać. Trzeba się z płytą oswajać, podchodzić do niej jeszcze raz i jeszcze raz. Stopniowo wchłaniać. Little by little, jak mawiał były selekcjoner kadry żenujących kopaczy naszych. Semantik Punk nagrał całość w Los Angeles z nie byle kim, bo z Rossem Robinsonem za konsoletą. Jeśli człowiek współodpowiedzialny za sukcesy Sepultury, Korn i Slipknot chwali naszych muzyków, warto wziąć jego zdanie pod uwagę. Bo nie chwali bez powodu.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!