Recenzja

14-11-2013-23:50:44

Obliteration - "Black Death Horizon"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Znów siedem utworów, trwających niemal tyle samo, co na poprzedniej płycie. Ale nie liczby są najważniejsze. Ważne jest to, że Norwegowie z Obliteration nagrali album, który powinien ich katapultować do ścisłej światowej czołówki oldschoolowego death metalu.

Symfonia pieśni okołotrupich autorstwa czwórki facetów z miasta, w którym powstał Darkthrone, ośmiela mnie do konstatacji, że jeżeli coś przetrwa próbę czasu z szeroko pojętego death metalu, będzie to właśnie takie oldschoolowe granie. Muzyka jakby z zatęchłej piwnicy ulokowanej gdzieś w środku lasu, wypełnionej półmrokiem, z przeszywającym chłodem i wiszącymi pajęczynami w roli obowiązkowych składników wystroju wnętrza. Muzyka o ładunku energii wysadzającym z krzesła w mikrosekundzie. Muzyka, wbrew rustykalnemu entourage'owi, dość finezyjna, ciekawie zaaranżowana i świetnie zagrana. Oraz brzmiąca tak, że nie mamy wątpliwości, iż stworzył ją żywy człowiek.

Obliteration to naprawdę dobrzy muzycy, z odpowiednio skalibrowaną wyobraźnią i erudycją powyżej przeciętnej. Mający wyczucie tego, jakie składniki dobrać, aby w piosence była esencja. Wiadomo, że Norwegowie czerpią między innymi ze starego Death i Autopsy, Nihilist, Venom, Hellhammer/Celtic Frost, a także alternatywnego black metalu ze swojej ojczyzny, Black Sabbath i Slayera, klasyków doomu plus surowego punka spod znaku The Exploited, Discharge. Te wpływy przewijają się przez "Black Death Horizon", ale w taki sposób, że nie wywołują irytacji.
Pamiętajmy, że inspirowanie się nie równa się zrzynaniu z kogoś. Oni to wiedzą. W "The Distant Sun (They Are The Key)" jest ultraszybka jazda w stylu Autopsy/Death, ale także ciężar Hellhammera. Początek "Ascendance" trąci delikatnie klasykiem Slayera, ale potem mamy już typową jazdę deathmetalową starej szkoły. A wszystko to podane w klimacie ponurym, niepokojącym, wręcz przerażającym. Całość zaś wieńczy dobry instrumentalny numer "Churning Magma". Gdyby powstała mniej mainstremowa wersja "Żywych trupów", na ścieżce dźwiękowej powinien się znaleźć chociażby jeden numer Obliteration. Na przykład taki genialny "Goat Skull Crown", o zmieniającym się tempie, z dodatkiem nawiedzonych wokali w stylu Attili Csihara.

Obliteration zachwycił samego Fenriza poprzednią płytą "Nekropsalms". Skoro tak, to legenda black metalu (aczkolwiek od lat go nie tworząca) przed "Black Death Horizon" powinna paść na kolana. I cieszyć się, że taki zespół powstał w mieście, w którym narodził się Darkthrone. Obliteration to ich godni następcy. I poważni konkurenci dla będącego w wybornej formie Autopsy. Na horyzoncie widzę sporą karierę Obliteration.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!