Recenzja

23-07-2014-00:45:45

Jungle - "Jungle"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Imienna płyta Jungle jest jak koszulka za 20 zł kupiona na wyprzedaży.

Już spieszę wyjaśnić powyższe porównanie. Nie do końca jest to rzecz upatrzona, upragniona, ale ogólnie spoko. T-shirtów nigdy za wiele, więc cieszy, ale nie pobiegnę pełna zachwytów do koleżanek. No i raczej nie czeka jej wybitny los - kilka wyjść i skończy na dnie szuflady.

W materiałach prasowych można przeczytać, że to "kalejdoskopowy, nowoczesny soul". Nie sposób się nie zgodzić z każdą częścią tego opisu. Jest migocząco i kolorowo. Dźwięki są syntetyczne (choć starają się udawać prawdziwe), mamy do czynienia z elektronicznym materiałem, ale utrzymanym w soulowym duchu, gdzie liczy się pewien luz, groove, zmysłowość. I bez wątpienia brzmi to jak stworzone właśnie teraz.

"Jungle" jest miłe, wdzięczne, przyjemne. Melodie zgrabne, "oszukane" dęciaki potrafią wywołać ciepły uśmiech, a obowiązkowe falsety są obecne. Z tym, że wszystkiego jest tu za mało. Piosenki nie porywają, aranżacje słychać, że komputerowe, a wokale zaledwie poprawne. Potencjalnych hiciorów brak, nie znajdziemy też wibrującej energii czy elektryzujących motywów. Z emocjami, zaangażowaniem też nie najlepiej.

Utwory miały być epickie i rytmiczne, pełne euforii i seksualności, ale nie są, i w tym właśnie problem. Słychać bowiem, w jakim kierunku duet podąża, nietrudno się domyślić, jakie były aspiracje, ale choć pomysł dobry, wykonanie średnie.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: jungle