Recenzja

12-08-2014-14:08:49

Pixie Lott - "Pixie Lott"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Najnowsza płyta Pixie Lott pokazuje jak ważna w show-biznesie jest charyzma.

Gdybym miała do czegoś porównać imienny album brytyjskiej wokalistki, byłoby to danie ze stołówki. Być może coś się zmieniło w kwestii żywienia zbiorowego, ale za czasów gdy jadałam w szkole/na koloniach/wczasach, zauważyłam pewną specyfikę serwowanych w tych lokalach posiłków. Owszem, były smaczne, ale dość nijakie. Często niedosolone, czasem rozwodnione, nieskażone przyprawami. Może nie do końca mdłe, ale i pozbawione kulinarnego polotu. Rzecz w sumie zrozumiała. Celem była bowiem neutralność i dogodzenie jak największej liczbie osób. Co jednak sprawdza się w stołówkowej kuchni, niekoniecznie działa w studiu.

Nie wiem, czy Lott chciała dogodzić wszystkim, nikogo nie zniechęcić zbyt pikantnym numerem czy jakimś niecodziennym połączeniem. Obawiam się jednak, że przyczyna jest inna. Angielce brakuje charakteru, wspomnianej na początku charyzmy. Najgorsze, że album stanowi hołd Pixie dla Motown. Mamy więc przyjemne piosenki, podlane soulem, malowane organicznymi barwami (choć ballady są kompletnie bezbarwne), z chórkami, dęciakami i czym Bóg nakazał. Szkoda tylko, że jej głos jest co najwyżej poprawny, aranżacje tendencyjne, a kompozycje zachowawcze. Pojawiają się bardziej soczyste, wyraziste numery jak "Nasty". Z drugiej strony, jak posłuchamy wersji tego numeru w wykonaniu Christiny Aguilery okazuje się, że Lott znów wypada blado. Kiedy nagrywa się utwory z myślą o wytwórni, która dała nam Supremes, The Jackson 5, Marvina Gaye'a czy Steviego Wondera, trzeba wykrzesać z siebie choć trochę ognia. Trzeba być zadziornym, seksownym i magnetyzującym. Tego niestety 23-latka z Londynu nie potrafi.

Wróćmy na stołówkę. "Pixie Lott" to tamtejszy kisiel. Rozrzedzony, za mało słodki, na pewno nie gorący, jakby wyblakły o bliżej nieokreślonej konsystencji i trudnym do zdefiniowania smaku. Zjeść można, ale co to za deser.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: pixie lott