Recenzja

28-08-2014-01:22:22

I Am Giant - "Science & Survival"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

I Am Giant idą po swoje. Tak najkrócej i najprościej można podsumować drugie dzieło formacji z Nowej Zelandii, która na nowy dom wybrała sobie Londyn.

O tym, że kwartet ma dryg do pisania świetnych melodii wiedzieliśmy już za sprawą debiutu. Nie jest też nowością zamiłowanie do mocnego, soczystego rockowego grania. Kapela nie zapomniała też o emocjach. Co zatem różni "Science & Survival" od "The Horrifying Truth"?

Przede wszystkim nowa płyta jest bardziej spójna, przemyślana, zgrana. Mniej surowa, "szarpana", ale wciąż z powerem i energią ("Out of Date Hallucination"). Kawałki z "Science & Survival" najlepiej brzmią jako całość, choć dowolny wyrwany z albumowego kontekstu bez problemu sprawdzi się w każdej rockowej rozgłośni radiowej. Kolejna różnica to skala. Numery są jakby większe, mocniejsze, z dramaturgią, której mogliby pozazdrościć im Szkoci z Biffy Clyro ("Echo from the Gallows"). Jednocześnie ujmują harmonia, świetnym dopasowaniem, które każą przypomnieć sobie o grupie Incubus. Okazuje się ponadto, że nie tracąc na sile, I Am Giant wzbogacili muzycznie i klimatycznie swoją twórczość. Więcej tu smaczków, stylistycznych odchyleń, niuansów ("Death of You"), które sprawiają, że drugi krążek bandu jest po prostu ciekawy. Nie do końca przekonują mnie progresywne miniatury, ale to jednak dowód na rozwój, a przynajmniej artystyczne poszukiwania.

Pisząc, że I Am Giant idą po swoje, miałam na myśli, że pewnym krokiem zmierzają na wielkie festiwalowe sceny i stadiony. Drugi longplay nie zapewni im jeszcze statusu największej rockowej kapeli na świecie, ale bez wątpienia powiększą grono pretendentów.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: i am giant