Recenzja

25-02-2015-10:56:35

José González - "Vestiges & Claws"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Nowa płyta José Gonzáleza bardzo spodoba się tym, którzy bardzo stęsknili się za muzykiem i nieco mniej tym, którzy tęsknili... nieco mniej.

Powyższe słowa może wydają się nieco pokraczne, lecz jest w nich logika. "Vestiges & Claws" to jak najbardziej płyta José Gonzáleza. Z jego wspaniałym, ciepłym, kojącym głosem, delikatnymi, akustycznymi dźwiękami. Miła i przyjemna. I tyle. Dzieło jest dość minimalistyczne, prościutkie, skromne. Na krążku niewiele się dzieje, także w kwestii melodii. Wyróżnia się singlowe, nieco bardziej energiczne "Leaf Off/The Cave", a reszta raczej zlewa się w urokliwą, subtelną całość.

Wielcy miłośnicy zapewne będą zachwycać się koronkowymi aranżacjami, przestrzenią, warstwami kruchych dźwięków. Ci bardzo stęsknieni, wciąż zakochani w Szwedzie, z miejsca wczują się w ten wyjątkowy klimat, poczują się jak w domu. Kto jednak przez ostatnie 8 lat, od czasu "In Our Nature", znalazł sobie inną miłość, za sprawą "Vestiges & Claws" nie zakocha się ponownie. Brakuje pewnej magii, skrzenia, piękniejszych melodii chwytających za serce. Utwory przeciekają między palcami, zbyt szybko ulatują. Cudownie wypełniają czas, ale nic więcej.

Nikt na pewno nie będzie żałował, że posłuchał trzeciej płyty Gonzáleza, bo to naprawdę ładna, szczera muzyka. I chociaż brzmi to okrutnie, czasem to po prostu za mało.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!