Recenzja

26-04-2015-22:59:40

Turbowolf - "Two Hands"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Turbowilk dojrzał artystycznie. Druga płyta to zupełnie inna liga niż debiut. Angielska kapela albumem "Two Hands" zmierza ku lidze rockowych mistrzów.

Bezkompromisowa, punkowa siła uderzenia nie zniknęła zupełnie, ale Turbowolf zamienił brudną brzmieniową surowiznę, na nieco więcej oldschoolowego ciepła. Ich retro jednak jest tak wyprofilowane, że nie zlewa się w jedną bezkształtną plamę, powstałą z setek, jeśli nie tysięcy zespołów nawiązujących brzmieniowo do tego, co już kiedyś było. Anglików rozpoznaje się z miejsca i jest to wielki plus Turbowolf. Wizyta w walijskich Rockfield Studios i znakomite wykorzystanie możliwości ogromnych technicznych studia, w którym kiedyś nagrywali Black Sabbath, Queen, Rush, Iggy Pop, i setka innych legend, na pewno także miała wpływ na to, jak znakomicie album brzmi.

Plusów jest dużo więcej. Jest w muzyce Turbowolf szczególny drive. Parę numerów na "Two Hands" ma w sobie taką siłę, że z miejsca porywa słuchacza. Są esencjonalne, dynamiczne i naszpikowane wspaniałymi riffami i zapamiętywalnymi melodiami. "Invisible Hand", "Rabbit's Foot", "Solid Gold" z wsamplowanym śpiewem dzieci czy "Nine Lives" mają wszystko, co dobry mocny rockowy numer z gitarami mieć powinien. Takie kawałki na żywo muszą wywoływać szaleństwo wśród ludzi pod sceną. Ale Turbowolf nie tylko wypluwa z siebie świetnie brzmiącego rocka z wykopem. Wilk spogląda również w stronę space rocka i psychodelicznego muzykowania z przełomu lat 60. i 70. Jakby Hawkwind zmieszać z dwiema pierwszymi płytami The Stooges i debiutem MC5. Płyta jest świetnie zorganizowana, bo potężne walnięcie mamy mniej więcej do połowy, a pod koniec zaczyna się nieco spokojniejsza wycieczka. Nie, nie ma żadnych ballad czy słodzenia. Wciąż jest cios, tylko wyprowadzany nieco inaczej. "Twelve Houses", "Rich Gift", "Pale Horse", to trzy uderzenia z delikatnie innej muzycznie bajki. Świetnie prezentuje się w nich wokal Chrisa Georgiadisa. Nie bez przyczyny media na Wyspach już pisały o nim jako o jednym z najbardziej charyzmatycznych wokalistów.

Turbowolf pokazuje nam, że stać go na dużo więcej niż tylko na granie prosto, ostro, równo i do przodu z oldschoolowym brzmieniem. "Two Hands" to przykład umiejętne mieszanie gatunków i odświeżanie formuły. Czuć, że to nie jest owoc umysłów zmienionych przez substancję, tylko kawał porządnej rockowej sztuki, stworzonej przez muzyków, którzy dobrze wiedzieli, czego chcą, a przede wszystkim wiedzieli, jak to osiągnąć. Świetny album!

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: turbowolf