Recenzja

07-08-2015-21:35:11

Public Enemy - "Man Plans God Laughs"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Nowa płyta Public Enemy ukazała się trochę cichaczem i raczej po premierze wielkiego szumu nie narobi, choć niczego jej nie brakuje.

"Man Plans God Laughs" to trzynasty album w dorobku hiphopowej legendy i bądźmy szczerzy, mało kto ekscytuje się trzynastą pozycją w dyskografii kogokolwiek. Szczególnie jeśli dzieło w żadnej mierze nie jest rewolucyjne. Nowa płyta Public Enemy niczym nie zaszokuje fanów formacji, co najwyżej długością, bowiem trwa zaledwie 28 minut, co przy zwyczajowych ponadgodzinnych zestawach bandu jest pewną niespodzianką. Generalnie jednak mamy Public Enemy przefiltrowane przez 2015 rok. Nie jakieś dzikie naśladownictwo młodych, gonienie za trendami, a jedynie pewne urozmaicenie i uwspółcześnienie.

Chuck D przyznawał się do inspiracji Kanye Westem czy Kendrickiem Lamarem i te wpływy w delikatnej formie można na "Man Plans God Laughs" znaleźć. Brzmienie jest nieco cieplejsze, klimat nie tak mroczny i gniewny, choć klasycznych autocytatów nie brakuje ("bring the noise" i "terrordome" muszą paść). Czasem pojawią się jakieś chórki, trochę lżejszej, migoczącej elektroniki. Takim nowoczesnym, westowo-lamarowym numerem na pewno jest "Mine Again", który poza charakterystycznym rapowaniem Chucka, mocno odstaje od typowego Public Enemy. W inny sposób zaskakuje "Honky Tonk Women", choć nie dlatego, że to cover The Rolling Stones, lecz dlatego, że przypomina numer Everlasta i to nie z rozdziału House of Pain, a tego solowego, rockowo-bluesowego. Najlepszym jednak przykładem unowocześnionego Public Enemy jest utwór tytułowy, z ciężkimi, surowymi zwrotkami, mocnym, wyrazistym przesłaniem, dźwiękami syren, przetkany jednak syntetycznymi elementami i z niemal popowym tłem.

Public Enemy nagrali konkretną, skondensowaną, naładowaną społecznym i politycznym przekazem płytę. Nie wielką, nie historyczną (takie już na koncie przecież mają), ale solidną, z fajnymi piosenkami i po prostu dobrą.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!