Recenzja

17-05-2016-01:42:56

Meghan Trainor - "Thank You"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Meghan Trainor nadal jest fajna, zadziorna, kobieca, ale już trochę mniej spogląda w przeszłość.

Pierwsze single mogły wystraszyć fanów "All About That Bass" czy "Dear Future Husband" i generalnie debiutu artystki. Po doo-wopie i staromodnym popie z połowy ubiegłego stulecia ślad zniknął. Na szczęście nie przełożyło się to na przebojowość materiału.

Posunięcie Trainor jest w sumie sprytne. Gdyby nadal tkwiła głównie przy dość wąskiej, specyficznej stylistyce znanej z albumu "Title", pewnie szybko by się znudziła. A tak Amerykanka pokazuje, że kobieta zmienną jest. Jej nowa płyta to rozmaite odcienie popu, z przewagą – tym razem - nowoczesnych brzmień. "No" ma wyraźne uliczne zabarwienie, w "Woman Up" niemal czuć słońce Miami, a "I Won't Let You Down" zabiera nas do Ameryki Południowej. "Better" to szybująca, elektroniczna quasiballada przełamana surowym rapem Yo Gottiego, czyli numer jaki musi mieć każda współczesna gwiazda. Jest również pulsujące "Me Too" czy kapitalne podkolorowane R&B "Watch Me Do". Meghan nie zapomniała jednak o doo-wapowych elementach ("Dance Like Your Daddy", "Mom" z udziałem mamy gwiazdy), nadal lubi też chórki i wesołe dęciaki. Może i Meghan Trainor straciła nieco na wyrazistości, jej styl nie jest już tak określony, ale wciąż śpiewa fajne piosenki.

Wyobraźcie sobie, że jedną płytę nagrały Britney Spears, Ariana Grande, Christina Aguilera, Sugababes, Selena Gomez, Shakira, Jennifer Lopez z dawnych czasów i jeszcze parę innych. Tak właśnie brzmi "Thank You". Wielobarwna popowa mieszkanka. Mnóstwo potencjalnych przebojów i jeszcze więcej pozytywnej energii oraz oczywiście girl power.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!