Recenzja

19-08-2016-03:05:40

Snoop Dogg - "Coolaid"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Snoop Dogg potrafi coś, co nie wychodzi Madonnie. Nagrać płytę z młodymi i dla młodych.

Snoop Dogg ma swój określony, wyrazisty styl, który przez lata niekoniecznie ewoluował. Raper stawia na mięciutkie rytmy i rymy, rozbujany hip-hop, słoneczne/upalone dźwięki i ogólny luz. Na "Coolaid" nie jest inaczej. Króluje rap z Zachodniego Wybrzeża co i rusz wzbogacony albo o klasyczne, oldschoolowe elementy ("Oh Na Na"), albo wręcz przeciwnie, śmiało flirtujący z nowoczesnymi brzmieniami ("Super Crip"). 44-latek lubi disco, funk, ale też połamane rytmy, kanye'owe chórki i kanciastą elektronikę ("Kush Ups"). W ten sposób zadowoleni będą i starsi, oddani fani, ale również współczesne dzieciaki, którym na bank spodoba się na przykład balladowe, szybujące "Light It Up".

Inne mocne pozycje w zestawie to pachnące latami 90. "Don't Stop", mroczno-liryczne "Let Me See Em Up", "My Carz" z synthpopowymi samplami Gary'ego Numana, okraszone seksownymi chórkami "What If" czy piękne na finał, zaangażowane "Revolution". Co ważne, w którą stronę Snoop Dogg, by się nie kierował, zawsze wypada dobrze, autentycznie. Zero obciachu, żenady. Jak ryba w wodzie. Nie boi się młodszych współpracowników, co więcej, chętnie pozwala im błyszczeć (Swizz Beatz).

"Coolaid" to dowód, że Snoop Dogg wciąż jest w formie, wciąż trzyma rękę na pulsie, a przede wszystkim cały czas pozostaje sobą.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: snoop dogg