Recenzja

18-06-2014-01:13:13

Guano Apes - "Offline"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Pamiętacie Guano Apes? Nie, to wasza strata. Jeśli ich w ogóle nie znacie, tym większa.

Niemiecka kapela nie do końca orientuje się w tym, co dziś modne i popularne. Sandra Nasić i jej kumple nie silą się też na zbawianie rocka. Ich muzyka jest nieskomplikowana, bezpośrednia i bardzo przebojowa. Przede wszystkim jednak jest szczera i pełna radości. Twórcy "Lords of the Boards" mają frajdę z grania, a jedynym celem przyświecającym im podczas prac nad "Offline" było najwyraźniej, by i fani mieli frajdę z słuchania. Dostajemy bowiem zestaw prostych, chwytliwych piosenek zbudowanych na amerykańskim rocku. Nie jest to już rzecz tak zadziorna, krnąbrna jak za lat ich największych sukcesów. Więcej tu popu, wygładzenia, ale nie zmienia to przyjemności z obcowania z krążkiem.

Czeka nas dziesięć dobrze wyprodukowanych, zaśpiewanych z zaangażowaniem utworów. Bywa podniośle, może nawet patetycznie ("Numen"), czasem dopadną nas balladowe kawałki ("Hey Last Beautiful"), ale większość albumu to porywające do zabawy, supermelodyjne gitarowe granie. Podbarwione elektroniką, ale obowiązkowo z odpowiednią mocą ("Like Somebody", "Fake").

Guano Apes i ich "Offline" to rzecz idealna wręcz do rockowych rozgłośni radiowych, do samochodu/na rower/do biegania lub do słuchania w tle ze znajomymi lubiącymi gitary. To płyta pełna zaraźliwej egerii i naprawdę dobrych piosenek. Materiał, który wręcz stworzony jest na festiwalowe sceny.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: guano apes