Recenzja

01-10-2018-15:00:05

Kamp! - Dare

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Ocena:

Kiedy w 2012 roku zespół Kamp! wydał swój debiutancki album, stało się jasne, że Polska doczekała się zespołu elektronicznego, który ma szansę zawojować świat. Świeże, przyjemnie brzmienie, osadzone w synth popie i elektro, inspirowane french housem, z wyraźnymi wpływami new wave, wpadało w ucho, nie drażniło i skłaniało do niekontrolowanego podrygiwania. Dzisiaj, po trzech latach przerwy, muzycy z Łodzi przychodzą do nas z nowym albumem zatytułowanym „Dare”.

Łagodne intro w postaci „20813” płynnie przechodzi w „F.O.M.O.” - popowy numer z wyraźnie zaznaczonym, kampowym stylem. W jednym z wywiadów Radek Krzyżanowski wyznał, że najnowszy album jest niejako wypadkową poprzednich płyt, próbą pogodzenia popu i alternatywy, co można usłyszeć od samego początku.

„Don’t Clap Hands” wita nas auto-tunem . Dość ryzykowny zabieg, ponieważ program już dawno wpadł do szufladki komercyjnych, radiowych hitów, a magazyn Time uznał go nawet za jeden z 50 najgorszych wynalazków w historii. Później jednak jest już tylko lepiej, a taneczny rytm zaprasza na parkiet. Cięższe, hipnotyzujące brzmienie na „Dalidzie” stanowi bardzo ciekawe przełamanie klimatu. Niepokojący motyw przewodni i piękna aranżacja czyni z tego utworu jeden z najlepszych na płycie. Efekt psuje tylko nadużywany auto-tune. A szkoda.

Po wyciszeniu w postaci „Drunk” przechodzimy do „My love”, pomyślanego ewidentnie jako radiowy hit. „Mañana (nothing is really tere)” to bardzo udane połączenie stylistyki z debiutanckiej płyty oraz bardziej popowego rysu. „Race Gyal” - świetnie zaaranżowany kawałek, przywodzi na myśl pierwsze nagrania zespołu. Mocno zaznaczona linia basu pobrzmiewa w uszach. Zamknąć oczy i przetańczyć całą noc? Ten utwór nadaje się do tego idealnie.

Na zakończenie muzycy serwują nam piękne i refleksyjne „Nanette”. Wyważone tempo i zrównoważone syntezatory stanowią doskonałe podsumowanie naprawdę dobrego albumu.

„Dare” zostało pomyślane jako kompromis między alternatywnym, elektronicznym brzmieniem z początków twórczości zespołu oraz popem. Kamp! proponuje nam solidny materiał, który ma szansę przebić się do szerokiego grona odbiorców i zostać doceniony przez węższe środowisko alternatywne. Niestety, chcąc dotrzeć do dwóch różnych grup docelowych, zespół może narazić się na to, że przez jednych płyta zostanie oceniona jako za mało popowa, a przez innych – popowa aż nadto. Nie ulega jednak wątpliwości, że nowa płyta Kamp! to jedno z ciekawszych polskich wydawnictw tego roku i po prostu trzeba jej posłuchać!


Lista utworów:

  1. 1. 2081300:00:50
  2. 2. F.O.M.O.00:04:07
  3. 3. Don’t Clap Hands00:03:56
  4. 4. New Season00:04:05
  5. 5. Dalida00:05:49
  6. 6. Drunk00:04:20
  7. 7. My love00:03:45
  8. 8. Mañana (nothing is really tere)00:04:04
  9. 9. Kitsune-Ken00:04:16
  10. 10. Race Gyal00:03:39
  11. 11. Nanette00:05:23

autor: Julia Łączyńska / Koncertomania.pl

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: kamp!