Recenzja
Overkill - Wings of War
Podziel się na facebooku! Tweetnij!Ocena:
Overkill, załoga dowodzona przez charyzmatycznego Blitza i D.D. Verniego uderzyła w fanów swoim najnowszy, dziewiętnastym albumem. Każda nowa płyta Nowojorczyków jest jak imprezowy wypad do ulubionej knajpy – wiesz, czego się spodziewać, ale zawsze można poznać kogoś nowego. I tak jest w przypadku „Wings of War” – oprócz dobrze sprawdzonej i wypracowanej przez zespół na przestrzeni 30 lat formuły mamy tutaj smakowite nowalijki, które tylko uszlachetniają tą wiekową załogę rodem z New Jersey.
„Jeżeli napotykamy na swojej drodze problem, tym gorzej dla problemu”, „ Nie jesteśmy pieprzoną orkiestrą symfoniczną, abyśmy musieli czekać z nowymi albumami po kilka lat” i wreszcie „Dlaczego nadal gramy? Bo nie potrafimy robić nic innego”, a wszystko to okraszone charakterystycznym głosem szydzącego z samego siebie lidera Overkill, Bobby’ego Blitza (ksywa od jego młodzieńczego stylu życia). Powyższe cytaty dają idealny obraz nastawienia zespołu. Ciężka praca (każdy album ukazuje się nie później niż po 2 latach od poprzednika), mnóstwo koncertów (ok. 150 rocznie!) i zgrana ekipa – to w przypadku Overkill jest receptą na długowieczność thrasherów z USA.
Czym jest następca nieźle przyjętego „Grinding Wheel”? To mocny thrashowy rdzeń obudowany solidnym hardcore’owym, wręcz bujaniem, i doprawiony wyraźnymi reminiscencjami punkowych korzeni Nowojorczyków.
Pośród dziesięciu numerów składających się na 51 minut świetnego metalu na wyróżnienie zasługuje kilka utworów. „Bat Shit Crazy” - pancerny riff przechodzący znienacka w psychodeliczną kołysankę dla pacjentów zakładu w Koluszkach, po której wjeżdżają solówki rodem z Iron Maiden. Cały Overkill! Mamy tu także zręczny i luzacki miks punka i heavy metalu w postaci „Welcome to the Garden State”, klasyczne thrashowe galopady na podwójnej stopie („Hole In My Soul” – Jason Bittner sprawuje się wyśmienicie), jak i nieco wolniejsze, złowieszcze klimaty, w postaci marszu bitewnego „Where Few Dare to Walk”.
Wyjątkowo chciałbym wyróżnić „Believe in the Fight” – kapitalne pięć minut skondensowanego Overkilla w postaci zręcznego thrashowego riffu płynnie przechodzącego w kapitalny refren godny wszystkich tych, którzy walczą do końca i się nigdy nie poddają (zerknijcie na teksty). Tak jak Overkill, którego najnowsze dzieło nikomu nic nie udowadnia, po prostu wbija w fotel swoją autentycznością i muzyczną zawartością. Niezmordowane wiarusy z New Jersey prą do przodu z siłą tarana, a kolejne lata (połowa kapeli jest siwa) tylko udowadniają, że Overkill ociera się o muzyczną nieśmiertelność.
Lista utworów:
- 1. Last Man Standing00:05:49
- 2. Believe in the Fight00:05:03
- 3. Head of a Pin00:05:56
- 4. Bat Shit Crazy00:04:33
- 5. Distortion00:06:09
- 6. A Mother’s Prayer00:03:58
- 7. Welcome to the Garden State00:04:42
- 8. Where Few Dare to Walk00:05:25
- 9. Out on the Road Kill00:04:41
- 10. Hole in My Soul00:4:47
autor: Maciej Chrościelewski / koncertomania.pl