Recenzja

12-04-2019-14:00:03

Hania Rani - Esja

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Ocena:

Hania Rani nagrała prześliczną płytę. Tak po prostu.

Z tym po prostu to lekka przesada, bowiem młoda artystka przeszłą dość długą drogę nim zaprezentowała solowy materiał. Studiowała w Berlinie, przearanżowała kompozycje Johna Dowlanda, grała utwory Grzegorza Ciechowskiego (w duecie z Dobrawą Chocher), komponowała dla teatru, współpracowała z Misią Furtak, a w ramach duetu Tęskno (z Joanną Longić) wydała płytę "Mi". W końcu, podróżując między Warszawą a Rejkiawikiem zrealizowała swoją "Esję" (tytuł zaczerpnęła od islandzkiej góry, ale podkreśla, że ma on także metaforyczne znaczenie).

Kiedy zaproponowano mi napisanie recenzji albumu Hani Rani, bardzo się ucieszyłam. Po kilku przesłuchaniach entuzjazm jednak opadł. Zrozumiałam bowiem, że osoba niewykształcona muzycznie będzie miała spore problemy, by opisać muzykę z albumu "Esja". Pocieszam się jednak, że akademicy, eksperci od klasyki również natrafiliby na pewne trudności, próbując ubrać w słowa to dzieło. Owszem, Hania Rani gra na pianinie, jej utwory są instrumentalne, ale to nie jest typowa muzyka klasyczna. Nawet laik nieodróżniający Beethovena od Chopina podskórnie wyczuje, że to nie są utwory stricte do filharmonii. Bardziej może do filmu, jako ilustracja jakiejś artystycznej instalacji. Jeden z redaktorów radiowej Trójki powiedział, że jemu "Esja" pasuje do samotnych rowerowych wycieczek po lesie. Ja z kolei wyobrażam sobie te kompozycje podczas pokazu w planetarium.

Hania Rani zdecydowanie wykracza poza klasykę. W jej nagraniach znajdziemy ambientowy klimat, ale i indiepopową lekkość. Raz utwory przypominają ciekłe szkło, kiedy indziej lusterkowe zajączki na ścianie. Momentami wydają się zimne, surowe, a czasem wiosenno-leśne. Płyną, szybują i migoczą. Nie chcę jednak pisać, że artystka przekracza gatunkowe granice czy śmiało łączy odległe muzyczne światy, bo to jednak nie Orchestron Gromee'ego, nie misz-masz. U Rani wszystko jest szalenie organiczne, przenikające się, płynne, pełne delikatności, subtelności. Niby niespieszne, spokojne, ale wewnętrznie rozbiegane. Do tego niebywale... staranne. To chyba najbardziej odpowiednie słowo. Dominuje pianino, ale kompozycje utkane są też z innych, ledwo słyszalnych dźwięków. To jednak one, te mikro-smaczki, sprawiają, że "Esja" wykracza poza sztywne ramy klasyki.

Płyta ukazała się zagranicą, na czym zresztą pianistce bardzo zależało. Wspominam o tym, bo "Esja" ma jeszcze jedną niezwykłą cechę - uniwersalność. Muzyczny język, którym posługuje się Hania Rani nie jest osadzony w jednej kulturze, nie jest nacechowany pochodzeniem, nie przynależy do konkretnej szerokości geograficznej. To muzyka ponad wszelkimi podziałami. Śliczna muzyka.


Lista utworów:

  1. 1. Eden00:04:55
  2. 2. Sun00:05:22
  3. 3. Hawaii Oslo00:04:15
  4. 4. Pour Trois00:03:14
  5. 5. Biesy00:04:15
  6. 6. Luka00:05:06
  7. 7. Glass00:04:30
  8. 8. Today It Came00:02:33
  9. 9. Esja00:04:21
  10. 10. Now, Run00:06:31

autor: Anna Szymla

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: hania rani