Recenzja

17-05-2009-22:54:24

Mika Urbaniak "Closer"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Są artyści, od których wymagamy więcej niż od ich konkurentów. Przy debiucie Miki Urbaniak oczekiwania były duże. Czy nie za duże?

Pierwsze recenzje i reakcje fanów sugerowały, że "Closer" to album dekady w polskim popie. Bez cienia przesady można było odnieść wrażenie, jakby w Polsce pojawiła się nowa, lepsza Amy Winehouse. Przyznajmy uczciwie, taki PR zupełnie nie jest potrzebny Urbaniak, bo z ciężarem nagrania dobrego albumu poradziła sobie wystarczająco dobrze.

Podobać się może przede wszystkim sam śpiew wokalistki, która umie doskonale odnaleźć się w każdym klimacie. Czy to delikatny funk, smooth-jazz, rasowe R&B z domieszką hip-hopu, czy po prostu świetnie wyprodukowany, pulsujący pop, Mika śpiewa doskonale. Jej wokalne popisy to wypadkowa wspaniałego głosu, jak i warsztatu, którym wokalistka zdecydowanie wybija się ponad konkurencję w kraju. "Closer" to dowód na to, że Mika śpiewać nie powinna - ona śpiewać po prostu musi! Szkoda tylko, że pomimo postawienia na zagranicznych, uznanych muzyków, brzmienie albumu nie powala na kolana. Jest pod każdym względem solidnie, profesjonalnie, ale momentami można odnieść wrażenie, że bardziej "od linijki" niż z pasją i sercem. No i jak na longplay z półki czarnego popu, brakuje tu jakiegoś hitu, który pozwoliłby Urbaniak zaistnieć w świadomości większej liczby odbiorców.

Pomimo różnych zastrzeżeń "Closer" w pełni się broni, bo to naprawdę porządna płyta. Nie rewelacyjna, nie odkrywcza, ale pod każdym względem dobra. W dodatku nie sposób oprzeć się wrażeniu, że dla Miki wydanie po tylu latach debiutu jest tak naprawdę zrzuceniem z siebie największego balastu. Teraz powinno być już tylko lepiej!

Podziel się na facebooku! Tweetnij!