Recenzja

08-06-2009-12:08:05

Placebo - "Battle For The Sun"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Jeśli ktoś postawił mały krzyżyk na Placebo po dość słabym "Meds", niechże poszuka gumki do wymazywania ołówkowych notatek. Do zeszytu zamiast "przegrani", można spokojnie wpisać "odrodzeni".

Mogło by się wydawać, że formuła Placebo na mrocznego, depresyjnego rocka się wyczerpała i nie ma już racji bytu. Poprzednie dokonanie zespołu charakteryzował brak mocy, wyrazu, świeżości. Tymczasem minęły trzy lata, zmienił się wydawca, zmienił się perkusista (doszedł Steve Forrest) i "Placki" znów brzmią świetnie. Może nie odkrywczo, ale przecież w muzyce nie zawsze chodzi tylko o to, by coś odkrywać. Ważne, by twórczość była czymś ponad rutynę i rzeczywiście - "Battle For The Sun" to dużo więcej niż szablon.

O dziwo, najlepsze momenty na nowym Placebo to kawałki z dozą optymizmu. "Bright Lights" zgodnie z tytułem roztacza nad nami dość słoneczną atmosferę, a niezbyt mocne "Speak In Tongues" pozwala spojrzeć na zespół z trochę innej perspektywy. Dla przeciwwagi potężną moc niosą sobą takie klasyczno-placebowe jak "Happy You're Gone". W pamięci zapadną też idealnie koncertowe "Breathe Underwater" i "Julien", które zaskakują popowym klimatem.

Istotne w obliczu "Battle For The Sun" jest słuchanie tej muzyki w sposób bezpośredni. Nie powinno się jej włączyć w pracy, gdy człowiek jest zajęty czymś ważnym. Bez sensu jest też traktowanie jej jako muzyki do tła. Moc tego albumu da się w pełni odczuć tylko w bliskim zderzeniu. Za pierwszym razem - zaciekawi i spodoba się. Za każdym kolejnym będzie już tylko stawać się naszym przyjacielem.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!