Recenzja

04-08-2009-22:55:35

Franz Ferdinand - "Tonight: Franz Ferdinand"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Członkowie Franz Ferdinand założyli zespół, by tworzyć muzykę, do której dziewczęta mogłyby tańczyć na koncertach. Jak się okazało podczas niedawnego występu Szkotów w Warszawie, gdzie zaprezentowali część materiału z nowej płyty, niewiasty nadal ochoczo pląsają. Panowie również.

Grupa przygotowała trzecie długogrające dzieło "Tonight: Franz Ferdinand i to, co się z pewnością nie zmieniło to taneczno-przebojowy potencjał, który - na szczęście - chyba na stałe jest wpisany w twórczość kwartetu. Poza tym, mamy odwrót o 180 stopni w porównaniu z poprzednim krążkiem "You Could Have It So Much Better". Rockowe, zadziorne brzmienie ustąpiło miejsca gładkiej, wypolerowanej produkcji. Na gitarowe harce, choć sporadyczne, udało się znaleźć miejsce ("What She Came For"), generalnie szarpane instrumenty zostały przyciszone i zepchnięte na drugi plan, zostawiając więcej miejsca na klawiszowe popisy, a czasem wręcz elektroniczne eksperymenty ("Lucid Dreams"). Zmiana nie wpłynęła jednak na jakość. Szkoci wciąż potrafią pisać znakomite piosenki. Takie z drygiem, do przytupywania, grupowego klaskania i nucenia w wannie. Nadal ważny jest też rytm, dzięki któremu nasze kończyny przejawiają sporą aktywność. Singlowy "Ulysses" z marszowym refrenem doskonale obrazuje, w jakim kierunku poszła grupa. W zestawie mamy jeszcze co najmniej kilka potencjalnych przebojów z ultrachwytliwym "No You Girls".

Czasem brakuje buńczuczności, odrobiny zawadiackiego hałasowania. Chwilami aż się prosi, żeby huknęło, tąpnęło i zadrżało. Trzeba jednak "Tonight: Franz Ferdinand" przyjąć z całym dobrodziejstwem inwentarza i zamiast czepiać się ugrzecznionego, syntetycznego brzmienia, cieszyć się naprawdę udanymi piosenkami.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!