Recenzja

12-08-2009-22:39:26

The Herbaliser Band - "Session 2"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Jest coś w muzyce The Herbaliser, co sprawia, że świat na chwilę staje się lepszy. Wiem, brzmi to ckliwie i pretensjonalnie, ale nie sposób oprzeć się urokowi dźwięków, które wyczarowują Jake Wherry i Ollie Teeba. Jeszcze trudniej, gdy w ich tworzeniu pomagają im utalentowani instrumentaliści. Tak jak ma to miejsce na "Session 2" sygnowanej The Herbaliser Band.

Premiera płyty zbiegła się w czasie z zapowiedzią koncertu zespołu w Warszawie. Muzycy po raz drugi wystąpią na Free Form Festival, w ramach którego przed 5 laty dali niezapomniany występ w Fabryce Trzciny. Po co te koncertowe wiadomości? Ano dlatego, że wydany właśnie album jest jednocześnie wspomnieniem i - miejmy nadzieję - zapowiedzią tego, co czeka nas jesienią. "Nowy" materiał opiera się na żywej sesji, w czasie której artyści odegrali najlepsze kompozycje zespołu. Tym samym stworzyli coś najbliższego popisom grupy na żywo. Kto widział/słyszał, wie, że dwóm Anglikom na scenie towarzyszy chociażby szalejąca sekcja dęta. Dokładnie tak samo jest na płycie. Mamy trąbkę, róg, saksofon, flet. Całość jest bardziej rozdrgana, bardziej wibrująca, elektryzująca. Bardziej to jazzujące niż hiphopowe. Mniej mroczne, mniej intensywne, ostre. W takim "Geddim!" na przykład, jeszcze bardziej niż w oryginale słychać Saint Tropez. Jest tu więcej luzu, chilloutowego klimatu, co nie znaczy, że otrzymujemy jakąś gładką, transparentną materię. Wszystko jest bardzo mięsiste i soczyste, nie raz nawet z funkowym groove'em czy bigbandowym rozmachem. Nie brakuje jednak scratchowania i innych typowych dla zespołu elementów.

"Session 2" to nie jest jakaś wybitna rzecz. W końcu tak naprawdę mamy do czynienia z autocoverami, ale przecież nie każda płyta musi wywracać nasz świat do góry nogami. Czasem wystarczy, że trochę pobuja, zrelaksuje, umili nam dzień a z tych zadań wspomniany album wywiązuje się znakomicie. Ponadto mamy do czynienia z bardzo uniwersalnym dziełem. Oddani fani będą mieli radość z doszukiwania się różnic, smakowania muzyki duetu podanej w innym sosie. Dla osób, które dotąd nie miały okazji zapoznać się z dorobkiem The Herbaliser to wspaniała okazja by nadrobić zaległości.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!